Arystokracja miewa swoje wysublimowane zachcianki. Nie każdemu potomkowi „błękitnej krwi” odpowiada życie w pałacu. Ekstrawagancja może nawet kazać im osiedlić się w bunkrze. Najczęściej zdarza się tak gdy owa błękitna krew zmiesza się z wysokimi procentami. U pana Bohdana mieszała się przez 28 lat więc dojrzał jak mało kto do zamieszkania w oryginalnym, zabytkowym schronie na wydmach. W podjęciu decyzji pomógł mu doznany przed laty zawód miłosny – niewierność ukochanej połowicy. To właśnie dlatego zaczął pić. Nigdy jednak nie stoczył się do poziomu denaturatu. Dziś wybiera tylko wysokogatunkowe „patyki”. Jego ulubioną miksturą jest wiśniówka. Stać go byłoby na lepsze, ale woli... oszczędzać. W dodatku potrafi! Pan Bohdan jest solidnym klientem banku. Gdy jednak dowiaduje się, że rozmawia z reporterem nazwy banku podać już nie chce. Pan Bohdan wie co to kryptoreklama. Tymczasowo na jego koncie znajduje się suma z dwoma zerami, ale jak zaciśnie pasa... W gromadzeniu majątku pomagają przechodnie. Zarobki? Jak to w pasie nadmorskim – najlepsze w sezonie - 150 zł dziennie da się spokojnie „uskrobać”. Obecnie myśli o urządzeniu bunkra w stosownym standardzie. Wiadomo – żadna kobieta do pana Bohdana nie przyjdzie. A panu Bohdanowi marzy się hrabianka... Tymczasowo serce ma wciąż wolne. Ale zakochany jest. Od kilku ładnych lat. Kocha swoje miasto. Bo daje mu związać koniec z końcem. No i te cztery kąty. Niejeden w Polsce mógłby tylko pomarzyć...