„Było ciepłe lato, choć czasem padało" – słowa popularnej piosenki nijak nie mają się do rzeczywistości tegorocznego sezonu na wyspach. Padało prawie zawsze, a wysokich temperatur było jak na lekarstwo. Turyści narzekają na pogodę, a przedsiębiorcy na… turystów. Przyjechało ich w tym roku około 30 procent mniej niż w zeszłych latach. Ci, którzy podjęli ryzyko spędzenia urlopu nad Bałtykiem musieli się liczyć z kapryśną pogodą. Prognozy mówiły o upalnym i pięknym sierpniu. Gdyby jednak podliczyć dni, w których można było się wybrać na plażę, zmieściłyby się one na palcach jednej ręki.
- Z roku na rok ścisły sezon jest coraz krótszy – mówi jedna z właścicielek restauracji. – Kiedyś goście przyjeżdżali przez całe dwa miesiące, potem liczyliśmy najlepszy czas między 10 lipca a 20 sierpnia. A teraz zostaje tylko miesiąc.
Właściciele hoteli i kawiarni podkreślają, że coraz więcej ludzi woli wyjechać na wczasy do ciepłych krajów, tym bardziej, że Świnoujście wypada niezwykle blado pod kątem rozrywek w deszczowe dni.
- Urzędnicy zapowiadali, że zrobią wszystko aby sezon wydłużyć – dodaje jeden z menadżerów hotelu. – A tymczasem miasto nie robi nic, licząc, że ludzie zawsze przyjadą bo mamy szeroką i ładną plażę z Błękitną Flagą!
Nasi rozmówcy podkreślają, że brakuje letnich atrakcji. Nie ma Aquaparku, kina, rozrywek dla dzieci itp.
- Jak jest ciepło, to i tak wszyscy leżą na plaży, ale jak robi się chłodniej (a tak było na początku lipca i tak jest od płowy sierpnia) to nie ma tu co robić. Bo ile można spacerować po promenadzie i jeść ryby? Odwiedzenie fortów, latarni czy wycieczka na Karsibór zajmie może dwa, trzy dni.
Na pytanie zadane przez wczasowiczów „Co ciekawego możemy robić w Świnoujściu poza opalaniem się?" trudno odpowiedzieć coś optymistycznego. Kurort tętni, gdy świeci słońce, ale gdy przegrywa ono z deszczem, to tak naprawdę ciężko znaleźć u nas jakąś ciekawą formę wypoczynku.
Problem jest nie tylko pogoda i brak atrakcji.
- W Świnoujściu jest coraz drożej – mówi jeden z właścicieli hotelu. – Nawet Niemcy podkreślaj, że ceny są dla nich coraz mniej konkurencyjne. I nie chodzi tylko o niską wartość euro. W Ahlbecku za rybę z frytkami zapłacimy tyle samo co u nas, a niekiedy nawet mniej. Bywa, że obniżają ceny noclegów.