ZGM nic z tym nie robi - pisze nasz Czytelnik, jeden z mieszkańców.- Wynajęto firmę, która kilka razy pryskała, żeby nie było ani karaluchów ani pluskiew. Niestety nic to nie dało. Tego dziadostwa jest coraz więcej. A ZGM ma nas w nosie. Nic z tym nie robi. A ta firma nie wiadomo, czym psika, bo muchy tylko zdychają i nic więcej.
ZGM pralki też miał naprawić - czytamy dalej w liście - A na dwie klatki na cały budynek czynne są tylko dwie, gdzie ludzie mają prać. Po awarii też ciężko im naprawić. ZGM schodzi na psy. Traktuje tu wszystkich ludzi jak meneli, a nie wszyscy tu tacy mieszkają. Chcemy żyć bez robactwa, ale się nie da. Proszę przyjdźcie choćby na czwarte piętro, to ludzie opowiedzą, co tu się wyprawia.
O odniesienie się do listu poprosiliśmy Zakład Gospodarki Mieszkaniowej i sanepid. Czekamy na odpowiedzi.