Takie są ustalenia Inspekcji Handlowej w Szczecinie, która kontrolowała armatora Adler-Schiffe po tym, jak pojawiły się informacje, że armator sprzedaje w swojej kasie w Świnoujściu bilety na wodolot do Szczecina w języku niemieckim.
Wtedy Adler informował nas, że był to tylko błąd wydruku. Kontrole wykazały coś innego. Rzecznik Inspekcji Beata Manios mówi, że takie transakcje są niezgodne z prawem, bo umowy wystawiane na terenie Polski, muszą być sporządzane po polsku. Teraz po interwencji Inspekcji, do biletów w języku niemieckim, dołączane są informacje po polsku. - W nowych drukach będą już informacje po polsku.
Nie udało nam się dotąd skontaktować z przedstawicielem armatora w Polsce, bo jest na zwolnieniu. Jednak jeśli Inspekcja Handlowa zgłosi sprawę do sądu, Adlerowi grozi grzywna nawet do 5 tys. złotych.