Unia Europejska przyznała 53 miliony złotych na utworzenie Zachodniopomorskiego Szlaku Żeglarskiego w ramach Programu Operacyjnego - Innowacyjna Gospodarka. Projekt zakłada utworzenie sieci portów turystycznych na Pomorzu Zachodnim. Świnoujście zostało w nim pominięte. Jego prezydent Janusz Żmurkiewicz zwrócił się do Waldemara Miśki, prezesa Zachodniopomorskiej Regionalnej Organizacji Turystycznej, z prośbą o wyjaśnienie, dlaczego tak się stało.
Ten zaś uważa, że problemu nie ma, bo miasto środki na budowę i modernizację marin może dostać z RPO.
- Przystąpiliśmy do przedsięwzięcia pod nazwą „Budowa infrastruktury i wspólnej marki turystycznej Zachodniopomorskiego Szlaku Żeglarskiego” już w 2005 roku - informuje Robert Karelus, rzecznik prezydenta Świnoujścia. - Wspólnie z innymi partnerami zleciliśmy opracowanie dokumentacji, która miała być jednym z dokumentów pomocnych w ubieganiu się o środki unijne w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego dla województwa zachodniopomorskiego na lata 2007-2013. Z budżetu miasta na ten cel wydanych zostało około 20 tysięcy złotych. Przedsięwzięcie zostało umieszczone na liście projektów kluczowych RPO. Potraktowaliśmy to jako prawie gwarancję otrzymania dofinansowania. Tymczasem zarząd województwa nas z listy wykreślił. Gminy zainteresowane rozwojem infrastruktury żeglarskiej zostały poinformowane, że będą mogły ubiegać się o dofinansowanie indywidualnie, w drodze konkursowej.
Świnoujście - tak jak i inne miejscowości, które nie zostały uwzględnione we wniosku składanym do POIG - nie ma więc żadnej gwarancji pozyskania środków z RPO. Tymczasem miasto jest najbardziej wysuniętym na zachód portem polskiego wybrzeża i mogłoby być jednym z wiodących portów jachtowych w sieci portów Zachodniopomorskiego Szlaku Żeglarskiego.
- Obawiamy się, że pula środków, która była zarezerwowana na Zachodniopomorski Szlak Żeglarski w ramach listy indykatywnej, przeznaczona zostanie na inne projekty z zakresu infrastruktury turystyki, co może spowodować, że szlak nie zafunkcjonuje w takim wymiarze jak było to planowane pierwotnie, a sama idea legnie w gruzach - twierdzi Robert Karelus.
Bartosz TURLEJSKI