Uwięziony we własnym domu!? Zobacz film!

- „To prywatna posesja, którą odziedziczyłem po rodzicach” - mówi gdy pytamy o historię spornego miejsca. W ramach powojennych reparacji jego rodzina R jako osadnicy rolni otrzymała tę nieruchomość wraz z działką na Wydrzanach. Tereny te w planie zagospodarowania zapisane zostały jako działki o charakterze rolnym. I tak już zostało na lata. Jak każdy właściciel, pan Richard Rosiński, opłacał w mieście należności. Przyjechał także w tym roku. Na swoim terenie postawił kampera, w którym mieszkał. Któregoś dnia chciał pojechać po zakupy i... okazało się, że wyjazdy są zamknięte. Nie mógł też wyjść z tego kwartału. Czuje się uwięziony. Ma żal do prezydenta miasta. O swojej sytuacji opowiedział naszemu reporterowi.

W tej sprawie otrzymaliśmy również wyjaśnienia z Urzędu Miasta. Władze uważają, że ze strony miasta wszystkie działania były zgodne z prawem. Odpowiedź przesłała Hanna Lachowska z Biura Informacji i Konsultacji Społecznych.

Teren posesji Hołdu Pruskiego 8A nie jest terenem zamkniętym. Zgodnie z wyrokiem sądu z 2009 roku mieszkaniec tej posesji ma przynajmniej dwie drogi dojazdowo - piesze; jedną od ulicy Hołdu Pruskiego, jadąc od strony skweru Sybiraków i drugą, którą zgodnie z wyrokiem sądu wybudowało mu Miasto od ulicy Hołdu Pruskiego, wjazd za halą sportową. Droga ta prowadzi do samej posesji Hołdu Pruskiego 8A.

Dwie metalowe bramy znajdujące się na terenie gminy zostały ustawione przez sąsiednie Wspólnoty Mieszkaniowe. Z uwagi na przynajmniej dwie inne wyżej opisane drogi, nie stanowią o zamknięciu mieszkańcowi Hołdu Pruskiego 8A dojazdu czy dojścia do swojej posesji. Natomiast możliwość korzystania przez niego z trzeciej bramy, należącej do wspólnoty mieszkaniowej, pozostaje w gestii jego i wspólnoty, a w ostateczności do rozstrzygnięcia przez sąd. Miasto nie ingeruje w spory międzysąsiedzkie. Ze swoje strony zrobiło wszystko, aby zapewnić dojazd i dojście do posesji Hołdu Pruskiego 8A.

Zanim jednak do tego dojdzie, najszybszym i najprostszym rozwiązaniem byłoby, gdyby mieszkaniec nieruchomości wyburzył kawałek starego muru, który znajduje się na jego terenie posesji i graniczy z nowo wybudowaną przez miasto drogą do tejże posesji. To umożliwiłoby mu dojazd bezkonfliktowy i bez konieczności porozumienia się z sąsiednimi wspólnotami. O takim rozwiązaniu mieszkaniec posesji wie przynajmniej od wyroku sądu z 2009 roku.