Przybywających przed południe do kościoła przy ul. Piastowskiej czekały przygotowane stoliki z „aniołkami”. Niebieski personel pomagał w dopasowani koron na każdą głowę.
fot. Edmund Papski
W święto objawienia pańskiego zwane popularnie jako „Trzech Króli” koronowanych w Świnoujściu były całe setki. Królewskie nakrycia głowy odbierali przed południem przy kościele pw. Najświętszej Marii Panny „Gwiazdy Morza”. Po świątecznej mszy świętej, którą odprawił ksiądz dziekan Piotr Superlak świnoujścianie i goście utworzyli barwny orszak, który ruszył ulicami miasta. Czekał na nich, wciąż jeszcze pełen świątecznych ozdób Plac Wolności, a tu darmowa gorąca zupa wojskowa i scena , z której rozległy się świąteczne życzenia i kolędy. Plenerowemu świętowaniu sprzyjała pogoda i rodzinny nastrój święta, które w ten sposób, już po raz trzeci połączyło mieszkańców w jedną rodzinę.
Przybywających przed południe do kościoła przy ul. Piastowskiej czekały przygotowane stoliki z „aniołkami”. Niebieski personel pomagał w dopasowani koron na każdą głowę.
fot. Edmund Papski
Każdy otrzymywał także kolorowy znaczek tegorocznego orszaku trzech króli. Przed świątynią do wymarszu przygotowywali się także najważniejsi jego uczestnicy; historyczne postaci związane z historią narodzin zbawiciela.
Oprócz bohaterów dnia-trzech króli-nie zabrakło świętej rodziny oraz królewskiej świty. Tak jak zapisały to kroniki, prowadziła ich wielka gwiazda. W postaci z historii narodzenia pańskiego wcieliły się dzieci, dorośli. Betlejemskim cudom dzielnie asystowali harcerze.
fot. Edmund Papski
Zaraz po świątecznym nabożeństwie, gwiazda powiodła świtę trzech króli ulicami miasta. Za koronowanymi głowami, z kolędą na ustach ruszyli mieszkańcy goście. Na szlak orszaku wyszli całymi rodzinami. Prowadziła ich gwiazda i słowa kolęd.
Orszak przeszedł ulicą Piastowską, aż do Chrobrego i dalej w kierunku przystani promów miejskich.
Od skrzyżowania z ul. Arimii Krajowej Trzej Króle wraz ze swoją wielką świtą skierowali się do centru miasta. Po drodze czekali na nich mieszkańcy. Część wyszła z domów by podziwiać orszak ale wielu, po prostu przyłączyło się do maszerujących.