- Gościu się naćpał albo trochę popił. Leżał na ziemi i się nie ruszał więc przechodnie wezwali do niego karetkę. Kiedy przyjechała, ratownicy zaczęli sprawdzać co z nim jest. Mówili do niego, szturchali, szczypali w szyję a ten zero reakcji. Myśleli, że nie żyje więc sprawdzili mu puls. Wtedy nasz delikwent wstał i zaczął się na nich wydzierać i im grozić... Tak się wkurzył, że wyrwał z chodnika pobliski śmietnik i chciał rzucić nim w karetkę. Medycy kazali się wszystkim odsunąć i sami dali radę wycofać się na ulicę, więc koleś odrzucił śmietnik na ziemię. Jakiś przechodzień zwrócił mu uwagę, do niego też zaczął wrzeszczeć i groził, że połamie mu nogi. Na miejsce została wezwana policja, przyjechali strasznie szybko, bo po około 10 minutach od wezwania karetki było już po wszystkim....Podchodzą do tego gościa (który położył się gdzieś w krzakach) i go zakuwają, było się bez broni. Koleżka od razu zmiękł, bo zaczął krzyczeć, że to go boli i że zaraz się wywróci. Funkcjonariusze wsadzili go na pakę radiowozu i zamknęli kraty i drzwi. No i w tym momencie (jeszcze przed zamknięciem drzwi) zaczął wygrażać policji. Cytując "K....a wypuśćcie mnie. K....a załatwię was, już po was. Słyszycie?" Policja zatrzasnęła drzwi i odjechała.- relacjonuje świadek policyjnej interwencji.
Na informacje dotyczące szczegółów zatrzymania czekamy od policji.