O godzinie 12.20 strażacy otrzymali wezwanie do budynku w samym centrum miasta. W jednym z mieszkań przebywała kobieta, ale nie otwierała drzwi. Trzeba było dostać się przez balkon, ale tu pojawił się problem, ponieważ strzegł go pies.
fot. Sławomir Ryfczyński
W piątek tuż po południu na Placu Wolności nie wybuchł pożar, a mimo to przed jeden z budynków zajechała straż pożarna. Co się wydarzyło?
O godzinie 12.20 strażacy otrzymali wezwanie do budynku w samym centrum miasta. W jednym z mieszkań przebywała kobieta, ale nie otwierała drzwi. Trzeba było dostać się przez balkon, ale tu pojawił się problem, ponieważ strzegł go pies.
fot. Sławomir Ryfczyński
Strażacy, przy użyciu drabiny, mogliby wejść do mieszkania, jednak pies skutecznie to uniemożliwiał. Żeby go spacyfikować, jeden ze strażaków posłużył się bosakiem.
fot. Sławomir Ryfczyński
Wówczas można już było dostać się do wnętrza mieszkania. Następnie przyjechało pogotowie i zajęło się kobietą.