Początkowo dziennikarze otrzymali informacje, że na statku miał miejsce wypadek. Załoga statku przetransportowała poszkodowanego prywatnym samochodem do szpitala. Jak się okazało, mężczyzna w szpitalu krwawił z uszu, nosa oraz wymiotował krwią. Zdarzenie miało miejsce w niedzielę, przed godziną 20:00. Jak poinformował nas świadek zdarzenia, który udzielał pomocy poszkodowanemu marynarzowi, mężczyzna zwymiotował w szpitalu krwią, która dostała się na odzież oraz skórę osób zapewniających mu pomoc. Osoby które były narażone na bliski kontakt z mężczyzną, wyszły ze szpitala. Samochód w którym były ślady krwi w dalszym ciągu był w użytkowaniu.
Jak się okazało, mężczyzna nie był po upadku z wysokości jak początkowo zakładano, a innego marynarza z podobnymi objawami przetransportowano do szpitala w Szczecinie. Wtedy po raz pierwszy do myśli dopuszczono, że może to być śmiercionośna choroba. Osoby wystawione na ekspozycje zarażonej krwi w ciągu dalszym funkcjonują w społeczeństwie, nie są objęte żadnymi badaniami ani kwarantanną. Mężczyzna który miał styczność z krwią chorego marynarza dzwoni do szpitala, z zapytaniem co ma robić. Pracownicy nie podają żadnych konkretów. W tym czasie redaktor naczelny próbował uzyskać jakiekolwiek informacje na temat zagrożenia. Niestety, nikt nic nie wiedział lub nie chciał powiedzieć. O informacje została poproszona policja, straż graniczna, prokuratura oraz szpital miejski w Świnoujściu. Aby zadziałały wszystkie służby do tego powołane. W godzinach wieczornych redaktor naczelny portalu iswinoujscie.pl, mając pewność że mieszkańcom Świnoujścia może zagrażać śmiertelne niebezpieczeństwo, postanawia jako pierwszy opublikować ostrzegający artykuł, mając tym samym na uwadze ochronę ludzkiego życia i zdrowia.
Po publikacji ostrzegającego artykułu, we wtorek, w urzędzie miasta następuje przełom. Po kilkudziesięciu godzinach od zdarzenia, zwołane zostaje zebranie władz miasta z sanepidem oraz pracownikami szpitala miejskiego. W tym czasie rozpoczęte zostają procedury mające na celu dojść do tego czy marynarz był chory, oraz odnaleźć ludzi którzy mogli mieć styczność z krwią chorego mężczyzny. Jak przyznaje świadek który miał kontakt z krwią, po kilkunastu godzinach obserwuje u siebie niepokojące objawy, takie jak krwotoki z nosa. Organy docierają do niektórych osób mających kontakt z krwią i pobierają od nich próbki. Jak się okazuje, wykrycie wirusa w miejskim laboratorium może być niemożliwe, jednak wyniki są już po około dwóch godzinach. Jak się okazuje, w krwi osób nic nie wykryto.
Dlaczego osoby mające kontakt z krwią chorego marynarza, nie zostały zatrzymane na obserwacji od razu?
Czy nikt nie zdaje sobie sprawy z tego, że jedna zakażona osoba może zarazić inne i doprowadzić do prawdziwej epidemii, której powstrzymanie może okazać się niemożliwe?
Dlaczego krew marynarza nie została zbadana od razu?
Czy jeżeli byłaby to wysoce śmiertelna i zakaźna choroba, byłby sens aby rozpoczynać procedury po kilkudziesięciu godzinach od pierwszych ekspozycji?
Dlaczego dopiero w poniedziałek po 18.00 Straż Graniczna pilnowała z lądu i z wody statek handlowy zacumowany przy nabrzeżu w porcie?
Dlaczego mieszkańcy żyli w niewiedzy aż do momentu publikacji artykułu?
W dniu 20.05.2018r. ok. godz. 20.05 do Izby Przyjęć Szpitala Miejskiego im. Jana Garduły w Świnoujściu sp. z o.o. został przyniesiony przez osoby trzecie pacjent, marynarz ze statku, który przypłynął z Liberii. Pacjent miał krwotok z nosa i był nieprzytomny. Z uwagi na brak oznak podstawowych czynności życiowych przystąpiono do akcji reanimacyjnej. Po godzinnej akcji uzyskano niemiarową akcję serca i pacjenta przeniesiono na Oddział Anestezjologii i Intensywnej Terapii. Jak już wcześniej relacjonowano zz doszło do ponownego zatrzymania krążenia i oddechu. Mimo wielu działań czynności życiowe nie powróciły’. Pacjent zmarł. Z uwagi na to, iż pacjent narodowości filipińskiej, który popłynął z kraju gdzie występują choroby zakaźne w tym gorączki krwotoczne i malaria a objawy, z którymi przybył były dość niejednoznaczne lekarz kierujący oddziałem intensywnej terapii skonsultował się w drodze telefonicznej z lekarzem dyżurnym oddziału zakaźnego jednego ze szczecińskich szpitali celem potwierdzenia wątpliwości, co rozpoznania choroby zakaźnej. Po zgonie pacjenta zastosowano procedury mające na celu zapobieganie zakażeniom. Została przeprowadzona natychmiastowa dezynfekcja sprzętu i pomieszczeń, korytarzy i wind. w których przebywał pacjent. Sala reanimacyjna zdezynfekowana przy użyciu urządzenia Nocospray za pomocą suchej mgły środkiem Nocolys. Personel realizujący usługi medyczne był zabezpieczony podczas działań w odzież ochronną jednak został poddany badaniom laboratoryjnym. Tym samym badaniom poddane zostały osoby, które miały kontakt z pacjentem i zgłosiły się do szpitala. W zakładzie medycznym jakim jest szpital obowiązują procedury i instrukcje zapobiegające zakażeniom szpitalnym. Tworzy i czuwa nad nimi zespół ds. zakażeń, w skład którego wchodzi lekarz, pielęgniarka epidemiologiczna i diagnosta laboratoryjny posiadający specjalizację w mikrobiologii.