Po godzinie 11.00 na plaży na Warszowie rozegrała się dramatyczna akcja. Młoda kobieta, która przyjechała ze Stargardu wraz z koleżanką, weszła do wody. Niestety, nie udało jej się dopłynąć do brzegu o własnych siłach, zaczęła tonąć. Świadkowie wezwali pogotowie. Oprócz ratowników medycznych, przyjechała również policja oraz helikopter LPR, który wylądował bardzo blisko miejsca wypadku.
Czytelnik: Czynności reanimacyjne podjęły cztery osoby dwóch panów jak i dwie kobiety w tym moja żona (osoby się zmieniały by nie przerywać) do momentu przyjechania karetki pogotowia. Ale od początku spacerowaliśmy z żoną i dziećmi po plaży gdy nagle usłyszeliśmy wołanie o pomoc, małżeństwo wyciągało z wody dziewczynę natychmiast podbiegłem i pomogłem wyciągnąć ją na brzeg po czym zaczęliśmy reanimacje i telefon na pogotowie. Po przybyciu ekipy ratunkowej ratownicy w raz z lekarzem ponad godzinę jeszcze reanimowali dziewczynę niestety bez skutecznie. Najgorsze w tym wszystkim jest to że gapiło się pełno ludzi ale nikt nie podbiegł pomóc.
Po wyciągnięciu kobiety z wody, rozpoczęła się walka o jej życie. Jak dowiedział się nasz reporter, reanimacja trwała ponad godzinę, jednak nie udało się uratować 23-latki.