28 maja obchodzimy Światowy Dzień Walk z Nowotworami Krwi. To międzynarodowe święto zainicjowane w 2014 roku przez DKMS, by szerzyć świadomość na temat tych chorób. Symbolem święta jest czerwony znak „&”, który obrazuje solidarność z osobami cierpiącymi na nowotwory krwi. Znak łączy ludzi: Pacjentów, ich rodziny i przyjaciół, a także Dawców. W maju warto zastanowić, co każdy z nas może zrobić, aby wesprzeć chorych na nowotwory krwi.
Co godzinę w Polsce i co 35 sekund na świecie ktoś zapada na białaczkę lub inny nowotwór krwi. Dorośli najczęściej chorują na przewlekłą białaczkę limfocytową, a u dzieci dominuje ostra białaczka limfoblastyczna. U części chorych niezbędne okazuje się przeszczepienie szpiku. Tylko 25 procent Pacjentów znajduje Dawcę w rodzinie, dla pozostałych konieczny jest Dawca niespokrewniony.
Szanse na znalezienie „bliźniaka genetycznego” (osoby, której antygeny zgodności tkankowej są takie same, jak nasze własne) są bardzo niskie – najlepszym przypadku jest to 1: 20 000, a w przypadku rzadkiego genotypu nawet 1 do kilku milionów. Rachunek jest prosty. Im więcej osób zarejestruje się jako Dawca szpiku i komórek macierzystych, tym większa będzie szansa na znalezienie „bliźniaka genetycznego” dla chorego.
- Kiedy Fundacja DKMS rozpoczynała swoją działalność w Polsce, baza Dawców liczyła niecałe 35 tysięcy osób. Teraz, po 10 latach, jest ich ponad 1,3 mln! – mówi Magdalena Przysłupska, rzecznik Fundacji DKMS. – Liczba Dawców przełożyła się również na liczbę wykonywanych transplantacji. W 2006 roku wykonano 128 przeszczepień od Dawców niespokrewnionych, a w 2016 – już 429.
Zmianie uległo także to, od kogo polscy Pacjenci otrzymują szpik lub komórki macierzyste. W 2006 roku, 15 procent chorych miało Dawcę z Polski, zaś 85 procent Dawcę zagranicznego. Natomiast w 2016 roku ta proporcja się odwróciła. 63 procent Dawców pochodziło z Polski, a tylko 37 procent z zagranicy.
- My, Polacy, mamy w sobie naprawdę dużą dozę empatii. Coraz więcej osób zna i rozumie ideę dawstwa szpiku. Wie, że dla Dawcy oddanie szpiku lub komórek macierzystych, to relatywnie mały wysiłek. A dla chorego to szansa na nowe życie. Tak naprawdę przeszczepienie szpiku to jedna z najważniejszych metod, która daje szansę na pełne wyleczenie nowotworów krwi. Inne terapie mogą doprowadzić do remisji choroby, co nie zawsze gwarantuje jej trwałość, a ich celem jest uzyskanie możliwie najtrwalszego zaleczenia Pacjenta, utrzymując go w dobrym stanie – tłumaczy Magdalena Przysłupska z Fundacji DKMS.
O tym, jak znalezienie zgodnego Dawcy odmienia życie, dobrze wie Dorota Walczak, mama 9-letnia Karolka z Wrocławia, którego historię pod koniec ostatniego roku poznała cała Polska.
- Właśnie minęło 100 dni od przeszczepienia szpiku u naszego synka, Karolka. Dzięki Dawcy Lolek żyje. Jest z nami – opowiada Dorota. – We wrześniu zeszłego roku, kolejny nowotwór krwi zamknął nas w szpitalu. Dopiero niedawno Karolek zakończył leczenie ostrej białaczki limfoblastycznej, a tu kolejna straszna diagnoza: MDS i białaczka szpikowa oraz informacja, że jedynym leczeniem jest przeszczepienie szpiku. Irracjonalnie czułam, że będą ogromne problemy ze znalezieniem Dawcy. Moje przeczucia potwierdziły się.
Karolek z powodu rzadkiego HLA (zgodności tkankowej) musiał czekać. I w końcu udało się. Po aż 3 miesiącach bardzo trudnych oczekiwań – znalazł się! Ten jeden jedyny Dawca na całym świecie, dzięki któremu nasz synek żyje. Tańczyłam ze szczęścia, gdy otrzymaliśmy wiadomość o potencjalnie zgodnej osobie. Strasznie się bałam, czy ten ktoś się nie rozmyśli. Gdy w nocy 2 lutego dotarł szpik, byłam tak szczęśliwa, jak przy narodzinach synka. Gdy 3 lutego nastąpiła transplantacja, czułam, że otwierają się przed moim dzieckiem drzwi, które były zamknięte. Dostaliśmy klucz do dalszego życia, do tego, by nasza rodzina istniała. Niedawno rozmawiając z mężem wspomniałam, że bardzo bym chciała poznać naszego Anioła, a Karolek zaczął wołać „Ja też, ja też!”. Dużo rozmawiamy o tej osobie, a Karolek czuje więź z Dawca mimo tego, że nigdy się nie spotkali. Jest jednak mnóstwo chorych, którzy nie mają tyle szczęścia, co Karolek. Baza dawców jest wciąż za mała, by każdy potrzebujący znalazł swojego Anioła – dodaje Dorota.
Dać taką nadzieję i radość chorym oraz ich rodzinom może podarować niemal każdy z nas. Zarejestrowanie się jako Dawca szpiku i komórek macierzystych jest bardzo proste i trwa tylko chwilę. Wystarczy być ogólnie zdrowym, być wieku 18-55 lat, ważyć więcej niż 50 kg, ale nie mieć znaczącej nadwagi.
Dla pacjentów z nowotworami krwi w porównaniu z chorującymi na nowotwory lite, nie ma zbyt wiele opcji leczenia. Przeszczepienie szpiku, chociaż obarczone dużym ryzykiem powikłań dla chorego, jest czasami jedyną opcją leczenia, jedyną szansą na nowe, normalne życie. Od każdego z nas zależy, czy zostawimy swój znak w walce z nowotworami krwi i zostaniemy Dawcą szpiku i komórek macierzystych. Może kiedyś nas ktoś nazwie swoim „Aniołem”?