Ciekawi jesteśmy ile zer pokazałoby się przy kwocie, kiedy zsumowalibyśmy kwotę jaką przeznaczamy rocznie na naprawę wszelakich aktów wandalizmu w naszym mieście?
Nie ukrywajmy, że niektórzy z nas nie są aniołami i to z powodu ich działalności, my mieszkańcy, płatnicy podatków, ponosimy kolosalne straty.
Niestety to bezmyślne niszczenie, staje się powali plagą, a wandale nie oszczędzają niczego. Niszczą wiaty przystankowe, ławki, kwietniki, ściany i jak w tym przypadku znaki drogowe.
Przypomnijmy, że za wandalizm zgodnie z art. 124 Kodeksu wykroczeń osobie, która umyślnie niszczy bądź uszkadza cudzą rzecz, grozi kara aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny. Ale to nie wszystko, bo również za usiłowanie oraz podżeganie i pomoc przy niszczeniu lub uszkadzaniu również grożą powyższe kary.
Czy jednak waszym zdaniem są to dostateczne wysokie kary by odstraszały wandali od dewastacji?