Naprawdę wstyd pokazać dzieciom jak dorośli w dodatku na wysokich, urzędniczych stanowiskach obchodzą się odpadami. Wynoszone codziennie kilogramy makulatury i innych odpadów, zamiast w przeznaczonych do tego pojemnikach lądują na ziemi. Tu poczekają sobie spokojnie aż przyjdzie wiatr i zamieni je w śmierdzące konfetti. Ciekawe czy szef urzędu też tu czasem zagląda? W podobnych przypadkach młodzież mówi ironicznie o "rozregulowanych celownikach", ale czy wszystko da się wyjaśnić w ten sposób? Naszym "ekologicznie wyczulonym" biurokratom może warto przypomnieć, że dwa kilometry od Urzędu panują już staro unijne ekologiczne zasady. I nie daj panie Boże gdyby się, który inspektor zawieruszył się pod nasz Urząd. Kar nie musimy się może obawiać. Ale wstydu…