W Polsce plaże stanowią wciąż własność Skarbu Państwa, a praktycznie do nadmorskich gmin czyli wszyscy możemy się tam obecnie czuć pożądanymi użytkownikami piaszczystego wybrzeża. Zasady obowiązujące plażowiczów ograniczają się zazwyczaj do bardzo ogólnych i oczywistych stwierdzeń, takich jak: nie śmieć, nie pij, nie pal. W żadnym regulaminie nie znajdziemy np. obostrzeń odnośnie plagi naszych plaż - parawanów. Polacy, korzystając z tej dowolności robią więc często z plaży swoje osobiste kurorty, grodząc się ze wszystkich stron kijkami owiniętymi kolorową materią.
Na tym słonecznym wizerunku pojawił się jednak cień. W Trójmieście samorządowcy dali się przekonać do wydzielenia pierwszych odcinków prywatnych plaż. Tymczasem na miejskiej plaży tamtejszego kurortu regulamin nie pozwala bez uzgodnienia stawiać czegokolwiek, również parawanów, parasoli, stolików.
Własne regulaminy wprowadzają również zarządcy pierwszych odcinków prywatnych plaż w Kołorzegu i Międzyzdrojach. W obydwu przypadkach właściciele zastrzegli, że korzystający nie będą obstawiać się „plażowymi namiotami”. Ta decyzja wynika z chęci zapewnienia komfortu plażowania dla gości hotelowych, którzy mają zapewnione, że nie będą musieli tłoczyć się na publicznym kąpielisku i długo szukać miejsca pomiędzy stojącymi jeden przy drugim stelażami parawanów.
Świnoujście latem pozostaje rajem parawaningu. Powinno tak pozostać.? Może być ich jeszcze więcej czy raczej powinniśmy ograniczyć parawanowanie plaży? Ciekawi jesteśmy Waszego zdania?