iswinoujscie.pl • Niedziela [19.03.2017, 09:34:56] • Świnoujście
Strach i radość, zwątpienie i nadzieja – to musieli czuć bohaterowie książki Jarosława Molendy „Zwiać za wszelką cenę”

fot. Sławomir Ryfczyński
W księgarniach jest już najnowsza książka Jarosława Molendy „Zwiać za wszelką cenę”. To kontynuacja jednej z poprzednich publikacji świnoujskiego autora pt. „Ucieczki z PRL”, której fragmentów mogliśmy słuchać przez całe ubiegłoroczne lato na falach Polskiego Radia Szczecin.
- Czym różni się obecna publikacja od tej pierwszej? – pytamy.
Wszystkim i niczym – uśmiecha się świnoujścianin. – Ponownie wracam do tych epizodów w historii PRL, które wiązały się z ucieczkami ludzi, mających dość „socjalistycznego raju”. Tym razem jednak postanowiłem przybliżyć postaci bardziej znane jak Marek Hłasko czy Władysław Kozakiewicz. Wartością dodaną, przynajmniej moim zdaniem, są sylwetki osób całkowicie zapomnianych, jak Krystyna Bujnowska, tancerka zespołu „Mazowsze” czy świetny żużlowiec Tadeusz Teodorowicz.

fot. Organizator
- Obawiam się, że i nazwiska Stefana Korbońskiego czy Józefa Światło niewiele powiedzą obecnym dwudziestolatkom….
To prawda, ale nie można powiedzieć, że były to postaci całkowicie anonimowe. Poza tym po to właśnie napisałem tę książkę, by „odgrzać” historie ludzi znane raczej tym, którzy interesują się bliżej pierwszymi latami rządów komunistów. Tylko proszę nie sądzić, że jest to nudna akademicka książka. Wprawdzie posiłkowałem się różnymi opracowaniami, w tym tymi stricte naukowymi czy dokumentami IPN, ale starałem się stworzyć opowieść gawędziarską, z anegdotami, uwypuklając elementy wręcz sensacyjne, a takie miały miejsce w trakcie ucieczek moich bohaterów. Niektóre sceny wydają się niemal gotowym materiałem dla filmu szpiegowskiego.

fot. Organizator
- Skąd jeszcze czerpałeś informacje?
Wbrew temu co twierdzą niektórzy „wszystkowiedzący” komentatorzy, moje książki to nie są tylko kompilacje, nie ograniczam się do wykorzystania dwóch klawiszy „kopiuj” i „wklej”. By powstało takie opracowanie, trzeba przeczytać dziesiątki wspomnień, odbyć wiele rozmów zarówno telefonicznych, jak i osobistych, pomocna bywa korespondencja mailowa, no i wizyty w muzeach pozwalają wczuć się w klimat epoki. Blisko nas są dwa takie przybytki – w Berlinie jest Muzeum „Dom przy Checkpoint Charlie”, a w Ronne, stolicy Bornholmu istnieje stała ekspozycja dokumentująca ucieczki Polaków na te wyspę.