Pełna energii, wigoru, wyczulona na sprawy miasta i jego mieszkańców. Udowadniała to w dziesiątkach prasowych publikacji i w telewizyjnych wywiadach. W życiu miała jednak jeszcze jedno powołanie. Kochała naturę, żeglarstwo, pracę z młodzieżą.
fot. Sławomir Ryfczyński
To było do niej wprost niepodobne. Dlatego wielu z tych, którzy ją znali dopytywali nieraz; co się dzieje z Ulą!? A ona, po prostu cierpiała. Ostatnie lata jej życia to była walka z nieuleczalną chorobą. Beznadziejna walka. Przez cale życie aktywna, zaangażowana w sprawy miasta i jego mieszkańców. Jako dziennikarka i jako człowiek. Odeszła od nas w sobotę popołudniu.
Pełna energii, wigoru, wyczulona na sprawy miasta i jego mieszkańców. Udowadniała to w dziesiątkach prasowych publikacji i w telewizyjnych wywiadach. W życiu miała jednak jeszcze jedno powołanie. Kochała naturę, żeglarstwo, pracę z młodzieżą.
Kiedyś mówiło się o takich: człowiek renesansu; równie dobrze czuła się na łodzi, spotkaniu z naukowcami jak i wieczorze poetyckim. Chętnie podejmowała się prowadzenia wieczorów literackich. W naszym archiwum zachował się relacja ze spotkania mieszkańców Warszowa z twórcami Klubu Literackiego „Na Wyspie” z grudnia 2011 roku.
Urszula Kapusta była jednym z najbardziej rozpoznawalnych dziennikarzy świnoujskiego tygodnika „Wyspiarz Niebieski”. Data i godzina pogrzebu nie są jeszcze znane.