- Niemieccy policjanci przekazali nam, że szukają broni. W deszczu bez rękawiczek wyciągnęli całą zawartość bagażnika i to, co mieliśmy wewnątrz auta - przekazał około północy portalowi Patriot24.net Krzysztof Rutkowski. Wygląda na to, że miejsce pobytu Rutkowskiego policja niemiecka ustaliła za pomocą łączy telefonii komórkowej. Samo zatrzymanie miało inny, niż zwyczajowe procedury, przebieg.
- Nam radiowóz zajechał drogę i nakazał zatrzymanie. Natychmiast dojechał drugi radiowóz, który stanął tuż za naszym mercedesem. Moim zdaniem była to akcja przygotowana wspólnie ze szczecińską policją - tłumaczy Krzysztof Rutkowski. Po konferencji, która odbyła się w Szczecinie, poinformował o planowanym wyjeździe do Hamburga, gdzie wraz ze swoimi ludźmi miał odnaleźć osobę pomagającą ukrywać się mordercy Pawła Wawrzynowicza. Ta wiadomość bardzo szybko trafiła do mediów - nie było żadną tajemnicą, dokąd, z kim i po co udaje się Rutkowski.
- Niemieccy policjanci wydawali się czekać na nas i na nasze auto z precyzyjnie podanymi numerami rejestracyjnymi. Zatrzymany został tylko mój samochód a żaden inny należący do moich ludzi zatrzymany nie został. Niemieccy funkcjonariusze byli wyraźnie zdziwieni, że nie zatrzymali również moich umundurowanych agentów- przekazuje Rutkowski. Czyżby macki miały międzynarodowy zasięg? Kto tak naprawdę dba o nasze bezpieczeństwo?