Starsza pani pochylona nad albumem.
-„Niech pan spojrzy!” Tu cała moje rodzina gdy zasiadaliśmy do wigilii 45 lat temu. Biednie było. Nawet za tym kawałkiem śledzia na stół trzeba było stać kilka godzin w kolejce. Ale to nie ma dziś znaczenia! Bo te wspólne chwile budowały naszą więź!”
Do dziś się spotykają. Miejsce najstarszych zajęli młodsi, Choć dzieli ich tak wiele, a odległość bywa nie największą wcale przeszkodą. W te dni nie wyobrażają sobie by nie być razem. Ola przejechała ponad sześćset kilometrów. W Świnoujściu urodziła się, wychowała, tu zostali rodzice. Dwa dni w drodze by być ze sobą przez półtora dnia. W tym świecie, który nakazuje kalkulację czasu, przestrzeni, pieniędzy to kolejny mały cud. Ile takich zdarzyło się w tym roku? Nikt tego nie policzy. Gdyby udało się taką statystykę wykonać byłaby pewno niepodważalnym dowodem cudów.
Szukacie cudów? Zajrzyjcie do rodzinnych albumów, posłuchajcie opowieści dziadka, babci. Nie będą opowiadali o betlejemskiej grocie. Opowiedzą raczej o świętach ciemnych, głodnych, beznadziejnych. Tak beznadziejnych, że tylko cud mógł powrócić wiarę i chęć życia, nadzieję na lepsze kolejne święta. Nie szukajcie magii świąt tam gdzie próbuje stworzyć ją człowiek po to tylko by ją sprzedać. Wówczas nie będzie warta wspomnień.