Dotarliśmy do świadka zdarzenia, który nieoficjalnie wytłumaczył, jaki był schemat działania mężczyzn podszywających się pod CBA oficerów.
Niewiele osób wie, że przed wejściem oszustów do banku przy Wybrzeżu Władysława IV, mężczyźni pojawili się także w punkcie handlowym przy ulicy Dworcowej.
Po południu do kantoru zadzwonił mężczyzna z pytaniem, czy punkt obsłuży większą transakcję. Kilka minut po rozmowie, w kantorze znów rozbrzmiał telefon. Jak się okazało, tym razem byli to oficerowie CBA, którzy poinformowali że telefon jest na podsłuchu i zaraz w związku z prowadzonymi działaniami operacyjnymi, w kantorze pojawią się oficerowie.
Kilka minut po zakończeniu rozmowy, w punkcie faktycznie pojawili się mężczyźni wyglądający na funkcjonariuszy CBA. Mężczyźni poprosili o gotówkę do celów operacyjnych. Gdy kobieta nie chciała wydać gotówki, funkcjonariusze zaproponowali telefon na numer 997.
Kobieta wybrała z telefonu stacjonarnego numer na policję. W słuchawce odezwał się mężczyzna, który poinformował że jest dyżurnym komendy. Wtedy kobieta opowiedziała o sytuacji z oficerami CBA proszącymi o pieniądze. Mężczyzna nakazał kobiecie wydać gotówkę i nie utrudniać działań.
Zszokowana kobieta postanowiła zadzwonić jeszcze do swojej przełożonej. W słuchawce usłyszała kobiecy głos który powiedział " Niech Pani wyda im te pieniądze..." To wzbudziło czujność w pracownicy, ponieważ ze swoją przełożoną mówią sobie po imieniu.
Okazało się, że kobieta miała dobre przeczucie. Zarówno dyżurny jak i jej przełożona, były osobami podstawionymi, które prawdopodobnie wpięły się pod telefon stacjonarny.
Kobieta z telefonu komórkowego zadzwoniła po policję. Prawdziwi tym razem funkcjonariusze przyjechali błyskawicznie na miejsce, jednak oszuści zdążyli uciec. Niespełna dwie godziny później, fałszywi oficerowie CBA weszli do banku, z którego zabrali 200 tysięcy.