- Przesyłam zdjęcie mieszkańca Świnoujścia, wykonane na jednym z warszawskich skrzyżowań. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie jeden szczegół, niestety, niewidoczny na zdjęciu. Otóż osoba, kierująca tym pojazdem, przy wjeździe na skrzyżowanie dość ruchliwych ulic, postanowiła zabrać pasażerkę. PRZY WJEŹDZIE NA RUCHLIWE SKRZYŻOWANIE! To typowa mentalność „świnoujścian”. Ponadto, jak widzę, fajnie jest wieszać psy na turystach i „Warszafce”, ale miło jest przyjechać do stolicy, pracować tu często w "ciemnej" strefie i siedzieć cicho, plując jadem na mieszkańców stolicy, odwiedzających waszą wyspę. Jeśli tak świnoujścianom nie pasuje Warszawa i wszystkie inne miasta, to po co je odwiedzacie? I nie piszcie w komentarzach, że macie prawo do odwiedzania innych miast, bo oczywiście tak jest, ale powinniście – wzorem włodarzy i „rdzennych” mieszkańców miasta – wnosić opłatę za wjazd do każdego miasta, które odwiedzacie. To było by uczciwe. Pozostawiam to stwierdzenie jako retorykę do przemyślenia wszystkim mieszkańcom Świnoujścia - pisze poruszona warszawianka.
Czy rzeczywiście jesteśmy miastem hipokrytów, którzy nie potrafią zdystansować się do pewnych zjawisk i wydarzeń? Czy nasza mentalność opiera się na fałszowaniu rzeczywistości? Dlaczego mieszkańców innych miast postrzegamy jako intruzów, a sami zachowujemy się jak nam wygodnie?