iswinoujscie.pl • Niedziela [14.08.2016, 21:56:29] • Świnoujście

Prezydentowi zabrakło kartki i długopisu?

Prezydentowi zabrakło kartki i długopisu?

fot. Sławomir Ryfczyński

Janusz Żmurkiewicz twierdzi, że to nie policja ściągnęła go na miejsce, w którym uszkodził cudze auto. Innego zdania jest policja. W przesłanym nam przez prezydenckiego rzecznika piśmie nadal brakuje najważniejszej odpowiedzi: dlaczego prezydent Świnoujścia odjechał z miejsca zdarzenia?

Zwykły mieszkaniec Świnoujścia, gdyby uderzył swoim autem w cudzy samochód na drodze wewnętrznej, musiałby zostawić za wycieraczką jakiś do siebie kontakt, a, jeśli nie miałby przy sobie długopisu i kartki, siedzieć na miejscu i czekać na właściciela uszkodzonego pojazdu.

Janusz Żmurkiewicz żadnej z tych rzeczy nie zrobił.

W przesłanym nam przez prezydenckiego rzecznika Roberta Karelusa piśmie, dotyczącym opublikowanego przez nas 11 sierpnia artykułu pt.„Prezydent Janusz Żmurkiewicz uderzył służbową skodą w jeepa i odjechał!”, czytamy:

„ Nieprawdą jest, że prezydent odjechał z miejsca po incydencie na parkingu przy hotelu „Cesarskie Ogrody”, w wyniku którego dwa samochody osobowe doznały niewielkich uszkodzeń. W związku z tym, że na miejscu nie było właściciela uszkodzonego pojazdu, prezydent udał się do głównej recepcji hotelu, aby poinformować o zdarzeniu i poprosić o ustalenie właściciela.”

W przywołanym artykule właściciele uszkodzonego auta mówili, że świadkowie zdarzenia widzieli odjeżdżającą skodę prezydenta.

- Po godzinie 10.00 w czwartek wyszliśmy z hotelu Cesarskie Ogrody i zauważyliśmy tłum ludzi przy naszym samochodzie – opowiadali iswinoujscie właściciele uszkodzonego auta, obywatele Niemiec. - Jak się okazało, kierowca czarnej skody cofając uderzył w nasz samochód, wyszedł aby zobaczyć co się stało i odjechał! Gdyby nie obywatele Niemiec, którzy nas poinformowali o tym zdarzeniu, prawdopodobnie byśmy nic nie wiedzieli, ponieważ kierowca który uderzył w nasz samochód nie zostawił ani numeru telefonu ani nie zgłosił się do recepcji naszego budynku. Pani z innego budynku miała wiedzieć o tym incydencie, ale nikt nas o nim nie powiadomił. Dopiero policjanci ściągnęli tego Pana na miejsce zdarzenia. Czułam po ich zachowaniu że to ktoś ważny, byli bardzo zestresowani. Funkcjonariusze oświadczyli że można z tą szkodą jeździć, jednak wychodzę z założenia że obojętnie jaka to jest szkoda, trzeba ją naprawić. Najbardziej boli fakt że jak się później dowiedzieliśmy prezydent miasta, ani się nie przywitał, przeprosił albo nawet przedstawił.

Zdziwienia pomysłem prezydenta nie kryła też policja.

- Nie wiem, dlaczego pan prezydent poinformował recepcję – mówiła nam mł. asp. Magdalena Figarska- Śnieć z Komendy Miejskiej Policji w Świnoujściu. – Recepcja powinna tych państwo poinformować... dlaczego to tak wyszło, po takim czasie?

Pracownica recepcji hotelu potwierdziła nam, że prezydent zostawił do siebie namiary w drugim, głównym, budynku. Sytuacja pokazuje jednak jasno, że informacja nie od razu dotarła do właścicieli uszkodzonego auta.

Pojawiają się jednak zasadnicze pytania, czy właściciele uszkodzonego auta mieli biegać po budynkach i wypytywać recepcjonistów, stróżów czy sprzątaczki, czy ktoś z nich wie, kto walnął w ich samochód? Czy taka informacja nie powinna się znaleźć za wycieraczką na uszkodzonym samochodzie? Albo powtórzmy: może jednak Janusz Żmurkiewicz powinien czekać na właściciela uszkodzonego auta? Policji wzywać nie musiał, bo działo się to na parkingu.

- Z uwagi na fakt, iż do zdarzenia doszło poza drogą publiczną- na parkingu posesji, nie było podstawy prawnej, aby kierowca skody ukarany został mandatem karnym, a szkoda komunikacyjna podlega rozstrzygnięciu jedynie pomiędzy ubezpieczycielami pojazdów – informowała nas mł. asp. Magdalena Figarska- Śnieć.

W informacji przesłanej nam przez rzecznika Janusza Żmurkiewicza nie ma ani słowa o tym, dlaczego prezydent nie został na miejscu, by skontaktować się z właścicielem uszkodzonego pojazdu. Wrócił dopiero wezwany przez policję.

W przesłanym nam piśmie rzecznik prezydenta pisze: „Nieprawdą jest również, że na miejsce incydentu prezydent został ściągnięty przez policję. Wrócił tam z własnej woli. Na miejscu został właściciela i policję, której złożył wyjaśnienia na temat okoliczności zajścia.”

Policja nadal jednak twierdzi, że to ona ściągnęła na miejsce Janusza Żmurkiewicza.

-Policjanci się z nim skontaktowali - informowała iswinoujscie mł. asp. Magdalena Figarska- Śnieć.

Dopiero wtedy prezydent pojawił się na miejscu zdarzenia.

Źródło: https://iswinoujscie.pl/artykuly/44142/