skierowane bezpośrednio do każdego z was. O ile w tym normalnym - powiedziałbym - codziennym nauczaniu, można ucho zamknąć i pomyśleć sobie: "Ksiądz mówi do innych, mnie to nie interesuje", o tyle dzisiaj nie można tego uczynić. Każdy z was podejdzie do mnie, a ja w imieniu Pana Boga przypomnę skierowane do każdego z was słowo.
A mimo że jest to słowo, które znamy, słowo powtarzane każdego roku, posiada ono moc niezwykle przejmującą. Towarzyszy mu wymowny znak popiołu spadającego na głowę Słowo Boga: "Pamiętaj, że jesteś prochem i w proch się obrócisz ".
Gdyby jednak tylko ta prawda o prochu była zamknięta w ludzkim życiu, to dziś kościoły byłyby puste. Nikt nie byłby w stanie spokojnie wysłuchać, że jest tylko prochem. Prawda ta wypełniałaby nas czarnym pesymizmem. Jest to jednak pierwsza i podstawowa prawda o kiedym z nas. Nie potrafimy jej podważyć. Pan Bóg chce, abyśmy swoje nawrócenie rozpoczęli od uświadomienia sobie tej prawdy i dopiero na niej jak na fundamencie budowali całość chrześcijańskiego życia.
Nie wolno jednak na tej prawdzie poprzestać. To fakt, ze każdy z nas jest garścią prochu, ale faktem jest również, że tę garść prochu Bóg umiłował. Kiedy ujął je w swoje ręce, ukształtował miłością.
Z miłości Boga jesteśmy tym, kim jesteśmy. To z tego prochu wymodelował On wspaniały mózg; to z tego proch miłość potrafiła ukształtować kochające ludzkie serce; to z tego prochu powstaje arcydzieło, jakim jest dziś każdy z nas. Człowiek jest arcydziełem Bożej miłości.
Lew Tołstoj w interesującej nowelce pt: "Ile ziemi potrzebuje człowiek?" opowiada o pewnym człowieku, któremu obiecano iż otrzyma na własność tyle ziemi, ile zdąży obejść w ciągu jednego dnia. "Zawodnik" ten wyruszył zaraz z rana, aby zatoczyć jak największe koło. O odpoczynku czy jakimś posiłku ani myślał: szkoda czasu! Było już dobrze po południu gdy spostrzegł, że pora wracać, bo może nie zdążyć na czas. Naturalnie przecenił swoje siły i apetyt posiadania. Nie zdążył dojść do punktu wyjścia.
Padł z wyczerpania niedaleko mety. Nad usypaną mogiłą ktoś snuje refleksję:
- Tyle właśnie ziemi potrzebuje człowiek. (A na koniec otrzyma tyle ziemi ile pomieści jego mogiła)
W Ksiedze Rodzaju czytamy: "Wtedy to Jahwe Bóg ulepił człowieka z prochu ziemi i tchnął w jego nozdrza dech życia w skutek czego stał się człowiek istotą żywą". Bóg lepi swoje stworzenie jako arcydzieło i daje cząstkę swego życia - dech. Już sam opis podkreśla znikomość człowieka, bo proch jest tworzywem kruchym, ale również uwydatnia w człowieku dwoistość - dwa pierwiastki.
- Jeden będzie ciągną go ku ziemi - proch
- Drugi ku Bogu, bo coś z Niego posiada owe tchnienie.
Każdy z nas zanim w proch się obróci może zgromadzić wiele dobra, które o wiele bardziej przyda się na sądzie, bo dobre czyny idą za człowiekiem... Ewangelia mówi o trzech wymiarach tego uchwytnego dobra - pierwszym jest dyskretny dobry czyn ( mąż dla żony......... sąsiad dla drugiego......) Drugim wymiarem jest modlitwa (dyskretna w pracy, w drodze, na przystanku....) I wreszcie post - czyli ofiara.
Przeżyjmy ten Wielki Post bez narzekania, z dziękczynieniem za dobro otrzymane i dokonane. Pamiętając, że proch jest dla nas nadzieją, bo Jezus - Bóg oblókł się w niego, przyjmując ciało człowieka.
AMEN.
ks. Jerzy Pietrzak