iswinoujscie.pl • Piątek [25.12.2015, 18:09:21] • Świat

Święta po latynoamerykańsku

Święta po latynoamerykańsku

fot. Jarosław Molenda

Wiele świąt latynoamerykańskich powstało w wyniku połączenia obrzędów katolickich oraz indiańskich, które celebruje się tu z wielką pompą i entuzjazmem. Wiejskie fiesty obchodzone są hucznie, towarzyszy im muzyka, taniec, wspaniałe kostiumy oraz duża ilość jedzenia i napitków, w tym również alkoholowych – opowiada świnoujski podróżnik Jarosław Molenda.

Święta w Ameryce Łacińskiej mają tak fascynującą oprawę dlatego, że powstały w wyniku przemieszania się obrzędowości chrześcijańskiej i miejscowych zwyczajów, sięgających czasów na przykład Inków, a nawet jeszcze starszych, takich jak oddawanie czci Pacha Mama, czyli Matce Ziemi. Znalazło to swoje odbicie również w malarstwie religijnym, gdzie na obrazach pojawiają się „lokalne” elementy kulturowe, jak choćby kukurydziane piwo chicha zamiast wina czy świnka morska na półmisku przed uczestnikami „Ostatniej wieczerzy”.

Święta po latynoamerykańsku

fot. Jarosław Molenda

W Ekwadorze Boże Narodzenie jest świętem re­ligijnym, pozbawionym komercyjnego charakteru: prawie nieznane są tu takie europejskie i amerykań­skie zwyczaje, jak ubieranie drzewka czy obdarowy­wanie się prezentami. Jednym z lokalnych zwycza­jów jest Okazanie Dzieciątka Jezus, podczas którego rodziny z figurką przedstawiającą nowo narodzo­nego Jezusa idą do kościoła. Często na czele procesji kroczą muzykanci grający na skrzypcach i bębnach, a towarzyszą im odziani w kostiumy tancerze. Również dla dzieci jest to okazja, aby przebrać się – co ciekawe – nie tylko za Matkę Boską, Józefa i inne biblijne postaci, lecz także za… Cygana, pastucha gaucho lub Maura!

Święta po latynoamerykańsku

fot. Jarosław Molenda

Jeszcze ciekawszy przebieg ma festiwal Las Parrandas de Remedios w kubańskiej prowincji Santa Clara. Kilka wieków temu pewnemu księdzu nie podobała mała liczba wiernych na pasterce. Straszenie piekłem nie pomagało, więc po namyśle namówił miejscową dzieciarnię, by późnym wieczorem 24 grudnia wyszły na ulice i bawiły się, używając nomen omen piekielnie głośnych gwizdków, trąbek i grzechotek. Oczywiście dzieci były zachwycone tym pomysłem, ich wyrywani ze snu rodzice trochę mniej, ale efekt zadowolił księdza, bo obywatele Remedios, i tak nie mogąc spać, zamiast siedzieć w domu, woleli już pójść na pasterkę. W ten sposób hałaśliwa inicjatywa pomysłowego proboszcza głęboko wrosła w miejscowy obyczaj, owocując powstaniem najbardziej znanego na Kubie festiwalu.

Źródło: https://iswinoujscie.pl/artykuly/40481/