iswinoujscie.pl • Czwartek [03.12.2015, 22:39:02] • Świnoujście

Pięciu marynarzy nie zdążyło się schować przed piratami

Pięciu marynarzy nie zdążyło się schować przed piratami

fot. Sławomir Ryfczyński

Początkowo nie wszyscy wierzyli, że mamy piratów na burcie. Myśleli, że to jakieś ćwiczenia. A potem się zaczęło… barykadowanie, żeby nas nie dopadli. O mrożących krew w żyłach chwilach i nocy, która mogła być ostatnią w jego życiu, opowiada nam pan Marcin, członek załogi statku Szafir.

Świnoujścianin Marcin Szcześniak pływa na Szafirze jako spawacz. Tego feralnego rejsu z pewnością długo nie zapomni. Była noc z 26 na 27 listopada, kiedy grupa nigeryjskich piratów napadła na jednostkę. Pan Marcin spał, gdy usłyszał nadawany przez radio komunikat. Pędem ruszył do pomieszczenia, które miało być bezpieczne. Marynarze pływający w te strony świata na ataki piratów muszą być przygotowani. Laikowi wydawać by się mogło, że na napadniętym statku jest bez szans, ale to piraci nie znają jednostki. A ta ma wiele zakamarków, gdzie można się schronić na dłuższy czas.

Nie wszyscy postąpili jednak tak jak pan Marcin. Początkowo zlekceważyli sytuację.

– Nie wszyscy uwierzyli, że mamy piratów na burcie – wspomina marynarz.- Dopiero po jakimś czasie dotarło do nich, że to nie są żadne ćwiczenia. Zaczęło się barykadowanie wszystkiego, aby napastnicy nie dostali się do siłowni. Było mało czasu, więc nie wszyscy zdążyli zbiec na dół i się schować. Pięciu marynarzy nie zdążyło.

Szafir pływa pod banderą cypryjską, ale załoga to 16 Polaków. Tej nocy jednostka była w odległości ok. 35 mil morskich od wybrzeża Nigerii, na jej wodach terytorialnych. Statek został zaatakowany z dwóch łodzi. Bandyci mieli broń. Kiedy wiesz, że za chwilę możesz zginąć, działasz szybko. Ale i tak serce wali jak szalone, gdy schowany pod pokładem słyszysz dobijanie się do drzwi. Potem ustało…

– Weszliśmy na pokład, jak zaczęło się robić jasno – opowiada pan Marcin. – Było około 5 - 7 godzin po napadzie.

5 członków załogi zostało najprawdopodobniej porwanych.

- Nie wiemy, co się z nimi stało –przyznaje pan Marcin.

Nie wiadomo także dokładnie, ilu było piratów. Gdyby wiedzieli, że Szafir przewozi papier, może by go nie zaatakowali - zastanawia się pan Marcin. - Papier to niezbyt cenny ładunek. Na jego kradzieży raczej by się nie dorobili.

Po napadzie statek dryfował. Był zdemolowany. Skradziono laptopy, tablety, telefony, aparaty. Sygnały o napadzie załoga wysłała telefonem satelitarnym. Nadano sygnał mayday. Wkrótce przypłynęła nigeryjska jednostka marynarki wojennej. Nad statkiem pojawił się również helikopter. Marynarzy eskortowano do najbliższego portu.

Wiemy, że – oprócz pana Marcina - wśród załogi były jeszcze dwie osoby ze Świnoujścia.

W siłowni, gdzie ukryła się część załogi, gdyby było trzeba, można było siedzieć dłużej. Jest z niej kilka wyjść awaryjnych, do pomieszczeń z prowiantem, częściami zapasowymi .

Ministerstwo Spraw Zagranicznych zapewnia, że podjęło działania, by uratować porwanych Polaków.

Źródło: https://iswinoujscie.pl/artykuly/40235/