- Było nowelizowane prawo, w tym prawo do emerytury. Na emeryturę mogły przejść osoby będące w wieku 67 lat, chyba że były to osoby ujęte w ustawie o emeryturach pomostowych, w tym osób pracujących w warunkach szczególnych. Wtedy osoba, która ukończyła 60 lat może ubiegać się o wcześniejszą emeryturę. Jest to prawo do emerytury, a nie obowiązek. W momencie nowelizowania prawa, żegluga tak pokierowała sprawami, że posiadane przez nich statki były zakwalifikowane jako statki śródlądowe. W tym momencie nie musiałaby zgłaszać stanowisk pracy na promach uprawniających do emerytur pomostowych i wpłacać składek na rzecz Funduszu Składek Pomostowych. Zwróciłem się do pracodawcy z prośbą o odpowiednie zaświadczenie, żebym mógł zapytać w Zusie jaka przysługiwałaby mi emerytura pomostowa. Wtedy Żegluga odmówiła, twierdząc, że jestem pracownikiem Żeglugi Śródlądowej, a w momencie zatrudnienia żądano ode mnie kwalifikacji do pracy na statkach morskich- mówi portalowi iswinoujscie.pl Krzysztof Dutkiewicz.
Pracownik uważa, że w Żegludze nikt nie chciał z nim o tym rozmawiać.
- Nie było woli dyskusji na ten temat- mówi rozżalony Krzysztof Dutkiewicz.
Sprawa trafiła zatem do sądu... najpierw do Sądu Pracy w Goleniowie, a następnie do Sądu Apelacyjnego w Szczecinie.
- 6 marca 2015 roku Sąd Apelacyjny w Szczecinie w całej rozciągłości uznał żądania pozwu przeze mnie złożonego. Od tego wyroku nie było kasacji. Teraz Żegluga będzie musiała spłacić zaległe oraz bieżące składki do ZUS-u. Podobno w grę wchodzi kwota miliona złotych. Jest zbieg złej woli i braku kompetencji, po prostu arogancja władzy. Pomimo wielokrotnego kierowania pism do Żeglugi, ani razu nie zdecydowała się na polubowne rozpatrzenie sprawy. W mojej ocenie całkowitą winę ponosi pracodawca. Aktualnie czekam na wykonanie wyroku- dodaje Krzysztof Dutkiewicz.
Krzysztof Dutkiewicz w Żegludze pracuje od 1994 roku jako mechanik.
- W tej chwili nie mogę pójść na emeryturę bo mi ZUS tej emerytury nie przyzna ponieważ nie mam wykazane, że pracowałem 15 lat w warunkach szczególnych. Jest mi bardzo przykro, że o takie prozaiczne sprawy trzeba się w ten sposób ubiegać- dodaje Krzysztof Dutkiewicz.
Sam dyrektor Żeglugi Świnoujskiej sprawę bagatelizuję komentując w ten sposób. - Miesięcznie wychodzi niewielka kwota 10 tysięcy złotych- mówił w trakcie sesji dyrektor Żeglugi Świnoujskiej Jerzy Barczak.
Dyrektor tak wtedy komentował całą sprawę:
- Wyrok Sądu Okręgowego z marca tego roku zmienił wyrok Sądu Rejonowego, sądu pracy w Goleniowie. W związku z tym, że wszyscy tkwili w tym od początku istnienia firmy, zarówno Karsibory jak i inne statki są statkami śródlądowymi bo w rejestrze PRS= Polskiego Rejestru Statków figurują. To było główną podstawą do tego, żeby w ten sposób podchodzić do tego tematu. Nie mniej jednak sąd okręgowy stwierdził inaczej. Promy nie są rejestrowane w rejestrze Żeglugi Śródlądowej, a w Izbie Morskiej stąd wynikła tego typu historia. W pewnym sensie z Żeglugi Śródlądowej zrobiła się Żegluga Morska. Jest to sprawa nieodwołalna, od wyroku nie ma odwołania. Należało podjąć decyzję, czyli dopuścić do emerytur pomostowych stanowiska morskie na statkach morskich. Od 2010 roku niestety trzeba realizować wpłaty do Zusu na emerytury pomostowe plus odsetki. Wraz z kierownikiem ZUS-u uzgodniliśmy, że kwota zostanie rozłożona na raty. W tym roku zapłacimy 30 tysięcy złotych tylko. W kolejnych latach po 100 tysięcy. Ostatnia rata w 2023 roku to 70 tysięcy złotych- mówił dyrektor Żeglugi Świnoujskiej Jerzy Barczak.
iswinoujscie.pl • Piątek [13.11.2015, 06:07:00] • Świnoujście
fot. Sławomir Ryfczyński
Przez wiele lat pracowników Żeglugi Świnoujskiej uważano za pracowników statków śródlądowych. Wyrok sądu do którego zwrócił się pan Krzysztof Dutkiewicz pokazał jednak, że sprawa nie jest tak do końca jasna i oczywista. Sąd Apelacyjny w Szczecinie stwierdził inaczej uznając promy za statki morskie. Z tego też powodu pracownicy Żeglugi nie mieli odprowadzanych składek na rzecz Funduszu Emerytur Pomostowych. Można stwierdzić, że z Żeglugi Śródlądowej zrobiła się Żegluga Morska. Pracownicy nie nabyli praw do emerytury. Taka sytuacja dotknęła właśnie pana Krzysztofa Dutkiewicza. Teraz Żegluga Świnoujska, a właściwie my wszyscy będziemy ponosić konsekwencje tych zaniedbań. Chodzi o kwotę 720 tys. złotych , które Żegluga będzie musiała zapłacić do ZUS-u. Miesięcznie Żegluga Świnoujska będzie płaciła ZUS-owi kwotę około 7500 złotych. Doszły do nas słuchy, że pełna kwota może być dużo większa, mowa jest nawet o milionowym zobowiązaniu. To jednak tylko nieoficjalne informacje.
fot. Kamil Zwierzchowski
Kto winny?
Na to pytanie Jerzy Barczak odpowiedział: - Prawie wszyscy są winni, a generalnie sędzia. Gdyby podszedł do sprawy tak jak sąd pracy w Goleniowie to sprawy by nie było. Z jednej strony mogą być zadowoleni pracownicy, ale jak na razie nikt z tego nie skorzystał. Dobrze, że ZUS poszedł w tym momencie na ugodę i nie musimy spłacać całej kwoty – podsumował dyrektor Żeglugi Świnoujskiej.
Dariusz Śliwiński dużo ostrzej skomentował sprawę- Mamy do czynienia z łamaniem praw pracowniczych w jednostce samorządu terytorialnego, a państwo mi mówicie, że nic się nie stało- mówił podczas sesji Rady Miasta.
fot. Sławomir Ryfczyński
Poprosiliśmy rzecznika prezydenta miasta o wyjaśnienie całej tej sprawy.
- Obowiązek opłacania składek na Fundusz Emerytur Pomostowych (FEP) regulują przepisy ustawy z dnia 19 grudnia 2008 roku o emeryturach pomostowych, w myśl których pracownicy wykonujący prace w szczególnych warunkach lub o szczególnym charakterze nabywają prawo do emerytur pomostowych. W załączonym do ustawy wykazie prac w warunkach szczególnych znajdują się prace na statkach żeglugi morskiej, które to prace były przedmiotem sporu. Zakład stał na stanowisku, że promy ,zgodnie ze świadectwami klasy, odpowiadają przepisom klasyfikacji i budowy statków śródlądowych wobec czego, prace na nich wykonywane nie spełniają wymogów ustawy i z tego tytułu nie były odprowadzane składki na FEP- mówi rzecznik prezydenta miasta Robert Karelus.
Robert Karelus podkreśla, że w ciągu ostatnich lat ZUS wielokrotnie przeprowadził kontrole w Żegludze Świnoujskiej i nie stwierdził żadnych nieprawidłowości.
- Na przestrzeni wielu ostatnich lat w Żegludze Świnoujskiej przeprowadzane były kontrole Zakładu Ubezpieczeń Społecznych i Państwowej Inspekcji Pracy, które nie wykazały nieprawidłowości w kwalifikacji stanowisk pracy . Także wyrok sądu I instancji z 2014 roku utwierdził Żeglugę Świnoujską w przekonaniu o prawidłowości postępowania, tj. : niekwalifikowaniu pracy załóg promów jako wykonywanej w szczególnych warunkach lub o szczególnym charakterze, a tym samym braku podstaw do prowadzenia stosownej ewidencji i odprowadzania składek- dodaje rzecznik prezydenta miasta Robert Karelus.
Sąd Apelacyjny w Szczecinie nakazał Żegludze Świnoujskiej spłatę należności. Kwotę rozłożono na 96 rat, każda po około 7500 złotych.
Wyrok Sądu II instancji z marca 2015 roku podważył w całości to stanowisko uznając prace na promach jako prace na statkach żeglugi morskiej i nakazał zakwalifikowanie jej jako pracy w szczególnych warunkach, a tym samym odprowadzanie składek bieżących i zaległych od stycznia 2010 roku. Ponieważ wyrok nie podlegał kasacji zakład niezwłocznie wszczął procedurę ugodową z Zakładem Ubezpieczeń Społecznych. W pierwszej kolejności począwszy od maja 2015 roku naliczano i opłacano składki bieżące; następnie złożone zostały wszystkie niezbędne deklaracje wraz z naliczonymi zaległymi składkami oraz w październiku złożono wniosek o układ ratalny tj. spłatę zaległych składek wraz z odsetkami w 96 ratach. Spowoduje to miesięczne obciążenie w wysokości około 7500 złotych- podsumowuje rzecznik prezydenta miasta Robert Karelus.