Dostaliśmy mnóstwo sygnałów od internautów, że niemiecka policja nakłada mandaty na polskich kierowców dosłownie za wszystko.
- Jak ktoś jedzie za szybko czy ewidentnie łamie przepisy, to rozumiem – mówi jeden z naszych rozmówców. – Ale jeśli skrupulatnie sprawdzają apteczki i doszukują się nawet takich bzdur, jak odpowiednia wielkość nożyczek, to już jest przesada.
- Tym bardziej, że u nas niemieccy kierowcy jeżdżą bez świateł i jakoś nic się im nie dzieje – dodaje inny kierowca.
Tym informacjom zaprzeczają policjanci, którzy twierdzą, że za każdym razem jak zatrzymują kogoś bez włączonych świateł mijania, to wypisują mandat. Bez względu na narodowość kierowcy.
Niestety i po naszej stronie dochodzi do absurdów. Jeden z kelnerów hotelu w Heringsdorfie opowiada że chcieli mu dać mandat wysokości 50 euro, – jak mówi – miał kamizelkę w nieodpowiednim, chociaż odblaskowym, kolorze. Uparł się i odmówił mandatu mówiąc że nie zapłaci.