Zaczęło się od listu naszej Czytelniczki.
Mieszkam na Placu Wolności i od momentu otwarcia galerii zauważyłam bardzo istotny problem –pisała niedawno pani Mariola. – Ulica Dąbrowskiego stała się bardzo ruchliwa, żeby wyjechać z ul. Bema trzeba troszkę się naczekać. Nie byłoby w tym nic strasznego, gdyby nie piesi przebiegający przez ulicę z każdej strony. Kilka razy zdarzyło mi się, że ludzie wyskakiwali mi wprost przed maskę samochodu. Nie dosyć, że kierowca musi zachować szczególną uwagę wyjeżdżając z ulicy podporządkowanej, to klienci galerii pchają się wprost pod koła samochodu. Nikogo nie interesuje, że kawałeczek dalej są wymalowane na biało pasy, większość wybiera drogę na skróty. Gdzie są barierki? - pytała.
W dyskusji, która wywiązała się na naszym forum, powracał pomysł barierek. Ale nie tylko. Dyskutowano również o zachowaniach pieszych. Ci ostatni kojarzyli się niektórym ze zwierzętami.
Może elektryczny pastuch załatwiłby sprawę? – pytał ironicznie jeden z naszych Czytelników.
5 metrów dalej są pasy, mandaty i tyle, to się może barany nauczą chodzić – komentował zachowania pieszych inny.
Za barierkami była też policja.
W końcu doczekaliśmy się także reakcji magistratu.
- Również do nas docierają sygnały, zgłaszane między innymi prze Policję, że w rejonie wejścia do galerii „CORSO” nagminnie łamane są przepisy ruchu drogowego - poprzez przechodzenie pieszych przez jezdnię i skrzyżowanie poza wyznaczonym przejściem – przyznaje rzecznik prezydenta Robert Karelus. – Z uwagi na to, że większość łamiących w ten sposób przepisy to klienci galerii, zwróciliśmy się z prośbą do jej kierownictwa o pilne rozważenie zamontowania elementów bezpieczeństwa ruchu drogowego, naprowadzających pieszych na wyznaczone przejście. Niekoniecznie muszą być to bariery ochronne, lecz przykładowo chociażby kwietniki. Czekamy na odpowiedz.