-Witam, w centrum miasta, w bloku na ulicy Konstytucji 10 po rozłożeniu trutki szczury pozdychały, wszystko fajnie, ale leżą już tak kilka dni i nikt się nie kwapi do posprzątania tego. Zaczęły chodzić już po piwnicy robaki.
fot. Czytelnik
Od czasu do czasu dostajemy sygnały o szczurach w naszym mieście- najczęściej problem dotyczył nabrzeża, gdzie okresowo pojawiały się stada tych gryzoni. Jednakże deratyzacja zwykle jest przeprowadzana na tyle szybko i skutecznie, że nie można mówić o jakiejś stałej pladze. O ile szczury na nabrzeżu nie są ostatnio widywane, o tyle niestety bytują w piwnicach niektórych bloków. Do Redakcji napisał mieszkaniec domu przy ulicy Konstytucji 10, który poruszył problem odszczurzania.
-Witam, w centrum miasta, w bloku na ulicy Konstytucji 10 po rozłożeniu trutki szczury pozdychały, wszystko fajnie, ale leżą już tak kilka dni i nikt się nie kwapi do posprzątania tego. Zaczęły chodzić już po piwnicy robaki.
fot. Czytelnik
Słuszny jest niepokój Czytelnika, bo rzeczywiście martwe szczury mogą być źródłem epidemii. Skoro padlina leży w ogólnodostępnej piwnicy, a przy panujących upałach proces rozkładu postępuje bardzo szybko, staje się to wylęgarnią zarazy. Do pomieszczeń piwnicznych mają dostęp nie tylko ludzie, bytują tam dzikie koty- mogą przenosić zarazki poza piwnice. Jest to realne zagrożenie nie tylko dla mieszkańców danego bloku, dlatego należałoby natychmiast uprzątnąć szczątki gryzoni. Czy umowa z firmą deratyzacyjną nie określa, do kogo należy ta czynność? Jeśli nie, stanowisko powinien zająć zarząd budynku.