W piątek, po godzinie 19, w lesie na ulicy Krzywej spacerowicz znalazł martwego kota. Zwierzę leżało w paprociach. Wyglądało na obdarte z części skóry. Z tyłu podpalane ogniem. Wokół leżało popalone drewno, butelki po alkoholu, reklamówki, duże kości.
- Byłem w tych okolicach tydzień temu i tego kota tam nie było – mówił nam nasz Czytelnik.
Na miejscu pojawili się policjanci i grupa dochodzeniowa.
Nie wygląda na to, że pieczonego kota ktoś miał ochotę skonsumować. Niewykluczone więc, że w mieście pojawili się sataniści albo grupa zwyrodniałych sadystów. Jakiś czas temu mieszkańcy osiedla przy ulicy Krzywej słyszeli o paleniu i zakopywaniu żywcem kotów.