W mojej ostatniej książce "Ucieczki z PRL" znajduje się specjalny rozdział poświęcony miastu nad Świną zatytułowany "Świnoujście - brama do wolności" - a jednak miasto uznało, że nie jest ona godna umieszczenia w kapsule czasu, mimo że moje książki sprzedają się w tysiącach egzemplarzy. W ten sposób kolejny raz miasto pokazało, jak traktuje sprawy kultury. Czy to lekceważenie ze strony ludzi podejmujących takie decyzje, wynika z faktu, że piszę w roku więcej książek, niż oni ich czytają? Tego nie wiem, ale rozumiem, dlaczego młodzi ludzie stąd wyjeżdżają - w tym mieście nie ma perspektyw na normalność. To jednocześnie dobry moment, aby podjąć decyzję o wycofaniu mojego udziału ze wszelkich imprez i spotkań w Świnoujściu.
Jarosław Molenda