Liniowce oceaniczne zrzucają do oceanów ok. 4 miliardy litrów ścieków. Przecież nie ma na nich oczyszczalni, więc wszystko spływa do oceanów. Do tego dochodzi 32 mld litrów szarej wody (ścieki bez fekaliów).
Jak to wygląda na Bałtyku.
Statki pasażerskie wylewają miliony litrów fekaliów wprost do Bałtyku. Ścieki mogą usuwać w portowych oczyszczalniach, ale nie robią tego, bo musiałyby zapłacić. Polskie władze nic jednak nie mogą z tym zrobić, bo statki – zgodnie z konwencją MARPOL – mogą opróżniać swoje zbiorniki ze ściekami wprost do Bałtyku pod warunkiem, że znajdują się 12 mil od brzegu (21,6 km).
Międzynarodowa organizacja ekologiczna WWF szacuje, że statki pasażerskie pływające po Morzu Bałtyckim zużywają co najmniej 1,6 miliarda litrów tzw. szarej wody (woda z łazienek, kuchni i używana do czyszczenia pokładu) w skali roku. Z kolei tzw. czarne ścieki, czyli nieczystości z toalet, są spuszczane do morza 100 milionów razy rocznie. Obecne prawo zakazuje wylewania ścieków do morza tylko małym jednostkom należącym do osób prywatnych. Nie obejmuje ono jednak statków i promów pasażerskich.
Na morzu nie płacą
Przewoźnicy mogą pozbywać się ścieków w portowych oczyszczalniach, ale na morzu po prostu jest wygodniej i taniej. WWF zaapelowała do 50 firm z sześciu krajów, które obsługują połączenia promowe na Bałtyku, by pozbywały się ścieków dopiero w portowych oczyszczalniach. Dziewięciu przewoźników, w tym czterech z Finlandii i dwóch z Niemiec, podpisało deklarację, że będzie wylewało ścieki tylko do oczyszczalni w portach. Nie zrobiła tego żadna firma z Polski, bo opłaty oczyszczalni w polskich portach są zbyt wygórowane.
Tymczasem tylko z Polski trafia do Bałtyku około miliarda litrów nieoczyszczonych ścieków rocznie.
Więc gdy w pobliżu gdzie pływacie zobaczycie zieloną zupę z sinic, to wyjdźcie z wody, bo jest to oznaka, że w pobliżu jest czyjaś kupa.
Jacek.