Zachodniopomorscy działacze ugrupowania podsumowali kampanię wyborczą: dymisji nie ma, jest za to zapewnienie, że partia wyciągnie wnioski z fatalnego wyniku kandydatki. W najbliższą sobotę zarząd SLD spotka się w Warszawie, aby w swoim gronie, "w toku gorącej dyskusji" podjąć decyzję co dalej.
Joanna Agatowska, wiceprzewodnicząca SLD, jak stwierdziła, chociaż nie pracowała w sztabie wyborczym, czuje się zobowiązana. - Do przeproszenia członków SLD i sympatyków, którzy czują się w pewnym sensie zawiedzeni.
Politycy lewicy tłumaczyli, że Magdalena Ogórek źle prowadziła kampanię - a także, że eksperyment z niezależnym kandydatem, odwołującym się do innych wyborców, nie wypalił. Decyzję, kogo wystawić w wyborach, podjął zarząd SLD.
Członek tego zarządu, również wiceprzewodniczący Bogusław Liberadzki na razie o dymisji nie myśli. - W sobotę będzie posiedzenie zarządu.
Szef lokalnego sztabu Dariusz Wieczorek zapewnia, że to nie jest koniec SLD. - Wszyscy wieszczą koniec Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Otóż chcę zapewnić, że wyciągniemy wnioski z tego eksperymentu i bardzo dobrze przygotujemy się do wyborów parlamentarnych.
Po podliczeniu głosów z połowy okręgów, Magdalena Ogórek ma niespełna dwa i pół procent poparcia.
2015-05-11, 17:52
Autor: Andrzej Kutys