Czytelnik: Marnują pieniądze podatników. Czy wiedzą o tym władze?

Zaciekawiła mnie anomalia codziennego odbijania z nabrzeża Warszów promów typu Bielik o godzinie 4:30 – pisze nasz Czytelnik. – Pływam codziennie promem zgodnie z rozkładem podanym dla obywateli z prawobrzeża na lewobrzeże o godzinie 4:40. Niemniej jednak czasem zdarza mi się zdążyć na prom odbijający (często pusty) o godzinie 4:30. Auta, które ewentualnie znajdują się na pokładzie promu, zmuszone są wjeżdżać tyłem na prom. Na moje pytanie po kilku latach zastanawiania się czemu tak jest, usłyszałem odpowiedź od pana wpuszczającego auta na prom, że prom musi wykonać nadprogramowo jeden kurs, by nowa załoga mogła wejść na swój prom. Moje pytanie w takim razie brzmi, czy kapitan obejmujący nową wachtę i reszta załogi ma jakieś przywileje, czy ciężko i szkoda im czasu na przepłynięcie na drugą stronę promem, by objąć jednostkę?

Jako podatnik wyrażam sprzeciw temu procederowi – czytamy dalej w liście. – Czy władze miasta o tym procederze wiedziały, czy była dla tego procederu aprobata? Ile lat ów proceder już trwa, jakie koszta w związku z tym miasto już poniosło? Czy roczny koszt tych poczynań nie zrekompensowałby dodatkowego promu w okresie wakacyjnym? Bardzo proszę o zajęcie się tym tematem.

- Być może czytelnik nie za dobrze zinterpretował wypowiedz marynarza – mówi rzecznik prezydenta Robert Karelus. - Nie jest to żadna anomalia lecz stosowany ze względów technicznych manewr (chodzi o podłączenie promu do zasilania) , który nie powoduje ,w żadnej mierze ,zwiększenia –lecz wręcz odwrotnie-oszczędność kosztów funkcjonowania przeprawy Warszów. Jest to związane z tzw. odstawieniem ,a następnie powrotem ,po nocnej przerwie, do właściwego łożyska promu Bielik, który odwraca się w cieśninie Świny do właściwego kierunku swojego kursu. Oczywiście, ze względów bezpieczeństwa, załadunek samochodów tyłem odbywa się tylko wtedy ,gdy jest ich niewielka ilość.