To zdjęcie długopisu na naszą prośbę wykonał rzecznik prezydenta Robert Karelus.
– Długopisy nie zawiodą, zostały przetestowane – przekonuje rzecznik – i oby jak najwięcej osób z nich w dniu wyborów skorzystało.
W Internecie ruszyła właśnie akcja pod hasłem „Weź długopis na wybory”. Chodzi o to, by krzyżyk przy kandydacie stawiać długopisem, do którego mamy zaufanie. W lokalach wyborczych w całym kraju mogą się bowiem pojawić długopisy ze znikającym ( tzw. sympatycznym) tuszem – donoszą media. Krzyżyk postawiony takim długopisem po kilku godzinach znika. Członkowie komisji wyborczych mogą go więc nie zdążyć policzyć.
A czy będą w ogóle ludzie do liczenia głosów? W kraju są problemy ze skompletowaniem komisji.
- Wszystkie 27 komisji będzie posiadało wymagany ustawowo skład – zapewnia Robert Karelus. – Będzie w nich pracowało 237 członków. Wszyscy chętni , którzy chcieli wziąć udział w pracach komisji, zostali w ich składy powołani.
Przewodniczący komisji otrzyma wynagrodzenie w wysokości 200 złotych, zastępca -180 złotych i członek komisji 160 złotych.
PS. W nazwie „długopis” kryje się skrót nazwy pewnej partii. W tej sytuacji należy się zastanowić, czy używanie tego przedmiotu nie będzie łamaniem ciszy wyborczej i nakłanianiem do oddania głosu na kandydata z ugrupowania Jarosława Kaczyńskiego.