iswinoujscie.pl • Środa [06.05.2015, 08:31:57] • Świnoujście
Czytelniczka: Lekarz zlekceważył i nie przyjął dziecka do szpitala. Zabrał nas niemiecki ambulans do Greifswaldu
fot. Czytelnik
Inny chirurg i Pani w rejestracji nie wierzyli, że wychodzimy ze szpitala. Syn czuł się coraz gorzej, co gorsza zaczął się nam lać przez ręce – pisze nasza Czytelniczka, której syn upadł z wysokości.
Krzyś spadł ze schodów około godziny 21 – o zdarzeniu z 1 maja opowiada Izabela Zduńska, nasza Czytelniczka. - Zaraz po moim powrocie do domu, usłyszeliśmy tylko jak leci. On zawsze ma tyle energii… Dziecku leciała krew z buzi i z nosa, był trochę zmieszany. Uskarżał się na ból nosa, buzi i głowy.
Izabela Zduńska, nasza Czytelniczka zabrała dziecko do szpitala.
Pani w rejestracji w szpitalu, po konsultacji z lekarzem skierowała nas na izbę przyjęć oddziału chirurgicznego, tam przyjął nas dr Kozanecki, chirurg ze szpitala wojskowego w Szczecinie (pracował tam do 2011r.)- czytamy dalej w liście.- Wydawać by się mogło autorytet, a zaczął rozmowę z nami słowami: Ale do zęba to trzeba dentysty a nie chirurga. Idźcie do dentysty, ja się na tym nie znam. Po naszych naciskach, lekarz skierował nas na rtg nosa i powiedział „jedziecie do Szczecina”. Wówczas wspomniałam, że mam niemieckie ubezpieczenie i może tam udamy się po pomoc, i zaczęłam dzwonić na infolinie niemieckiej kasy chorych. Po 2 minutach lekarz siedząc na krześle wychylił się z za drzwi i zapytał to co z tymi Niemcami? Ponieważ jeszcze nie wiedzieliśmy co zrobimy, poprosiłam o to skierowanie do Szczecina. Otrzymując skierowanie dr oznajmił że gdyby nas tam nie przyjęli to możemy próbować na Pomorzanach lub po prostu jadąc szukać w internecie telefon do dentysty w Szczecinie, który zrobi panoramę zębów, bo szczęka może być złamana.
fot. Czytelnik
Wyszliśmy – pisze dalej Czytelniczka – a inny chirurg i Pani w rejestracji nie wierzyli, że wychodzimy ze szpitala. Syn czuł się coraz gorzej, co gorsza zaczął się nam lać przez ręce, wtedy zdecydowaliśmy że nie ma czasu i pojechaliśmy do Wolgastu, gdzie dziecko zostało poddane licznym badaniom i stale monitorowane przez 3 lekarzy. Gdy chirurg robił wywiad i usłyszał, że polski lekarz odesłał nas ze szpitala z dzieckiem po upadku z wysokości i obrazami głowy, nie mógł uwierzyć. Stamtąd po pewnej chwili zabrali nas karetką do Greifswaldu na dalsze konsultacje. Dziecko jest już w domu, chłopiec przeszedł nastawianie zębów i ekstrakcje jedynki, ma zerwane więzadło, miał obitą nerkę, liczne urazy głowy, wargi dolnej i górnej oraz kończyn, miał również podejrzenie wstrząśnienia mózgu.
Nie jestem ekspertem – czytamy dalej w liście - ale matką dwójki dzieci i ja bym po upadku nikogo nie odesłała ponad 100 kilometrów samochodem z nadzieją, że zajmą się nim. Na szczęście dziecko dochodzi do siebie, ale nie zmienia to faktu iż zaraz po jego powrocie do normalnego funkcjonowania udam się do szpitala w celu złożenia skargi, gdyż wydaje mi się, że lekarz ma ratować życie a nie spychać swój obowiązek na innych. Przestrzegam wszystkich przed tak rzetelnym podejściem Dr Kozaneckiego do pacjenta.
Czekamy na odpowiedź szpitala.