W przetargu na tegoroczną akcję zwalczania komarów w Świnoujściu startowały dwie firmy. Wygrała spółka „Pestokil” z Brzegu, która zaoferowała najniższą cenę – 159 tys. złotych. Oznacza to, że miasto zapłaci za walkę z komarami mniej niż przed rokiem, kiedy wydano 177 tysięcy złotych.
Umowa ze spółką będzie obowiązywała od 1 kwietnia do 30 września.
Zapytaliśmy magistrat, jak ocenia skuteczność dotychczasowej walki z owadami.
- W wielu miejscowościach samorządy nawet w ogóle rezygnują z tego typu działań, twierdząc, że to pieniądze wyrzucone w błoto - mówi Robert Karelus, rzecznik prezydenta. -My tak nie uważamy. Staramy się, aby zarówno mieszkańcy, jak i turyści, jak najmniej byli narażeni na ataki komarów. Trzeba pamiętać, że Świnoujścia z racji swojego położenia - na wyspach otoczonych wodą, w otulinie Wolińskiego Parku Narodowego, gdzie nie prowadzi się walki z komarami - jest wyjątkowo narażone na plagi komarów. Dodatkowo akcje odkomarzania nie są prowadzone w ogóle, albo sporadycznie także po niemieckiej stronie wyspy.
Rzecznik przytacza opinie naukowców, którzy twierdzą, że nie ma jednej stuprocentowej metody walki z tymi owadami.
- Największy problem z tymi owadami polega na tym, że komary mają ogromny potencjał rozwoju, a przede wszystkim adaptacji do różnych warunków, zarówno tych naturalnych, jak i stworzonych przez człowieka - dodaje rzecznik. - Błyskawicznie rozmnażają się nie tylko w stałych akwenach czy na podmokłych terenach, ale również w oczkach wodnych na posesjach czy ogródkach działkowych, nieczyszczonych rowach melioracyjnych i rynnach, resztkach wody w porzuconych oponach itp. miejscach. Dlatego też dużo zależy od nas samych. By nie dopuścić do dodatkowego rozmnażania się tych owadów, czyśćmy systematycznie rynny, nasze oczka wodne przy domach czy na ogródkach działkowych, usuwajmy z podwórek stare przedmioty.
Zapytaliśmy, czy urzędnicy nadal będą zachęcać do jedzenia cebuli i czosnku. Miała to być jedna ze skuteczniejszych metod odstraszania komara. Odpowiedzi na to pytanie nie otrzymaliśmy.
Jakie metody walki z krwiożerczym owadem zastosuje nowa firma – tego także na razie nie wiadomo.
Robert Karelus zapewnia, że podobnie, jak w poprzednich latach, skuteczność odkomarzania będzie organoleptycznie sprawdzała specjalna komisja. Co to oznacza?
- Kilka razy w miesiącu, w wyznaczonych miejscach, członkowie komisji będą na sobie sprawdzali, czy i jak dużo jest komarów – informuje rzecznik. – Jeśli w ciągu 15 minut na jednym z członków komisji usiądzie ponad 10 tych owadów, wówczas odkomarzanie zostanie uznane za nieskuteczne i miasto naliczy wykonawcy karę. Będzie to 8 procent z ogólnej miesięcznej kwoty wynagrodzenia.