Jak sam mówi, ze swojej pasji ma tylko i aż satysfakcję – jego dyscyplina pomimo doskonałych warunków naturalnych Świnoujścia jest wciąż mało popularna, a co za tym idzie niezbyt dobrze finansowana. On jednak nie przejmuje się niczym i zwyczajnie robi wszystko by osiągnąć swój cel, którym jest wyjazd na olimpiadę. Zapraszamy na wywiad z Arturem Millerem – żeglarzem klubu UKS Keja Przytór.
Paulina Olsza: Jak zaczynałeś przygodę z żeglarstwem?
Artur Miller: Zaczęło się od mojego brata, Łukasza, który uczył się w Szkole Morskiej i któregoś razu zabrał mnie na łódkę. Tak mi się to spodobało, że postanowiłem robić coś w tym kierunku. Ze względu na mały nakład finansowy dla naszego klubu nie jesteśmy w stanie pozwolić sobie na zatrudnienie zawodowego trenera, dlatego wszystkiego uczyłem się od mojego ojca i brata. Aktualnie sam doskonalę swój warsztat i staram się przekazywać go dalej, głównie dzieciakom, które przychodzą do naszego klubu - UKS Keja Przytór, którego mój ojciec jest prezesem. Świnoujście to jednak małe miasto, a ja myślami związanymi z rozwojem mojej pasji jestem już trochę dalej – w tym roku mam zamiar zdawać na gdański AWF i dalej szkolić się w żeglarstwie.
Co najbardziej fascynuje Cię w żeglarstwie?
Ciężko jest mi to uzasadnić. Jedni zbierają znaczki, inni monety, a moją pasją jest żeglarstwo. Nie wiem, co miało przeważający wpływ na to, że wybrałem akurat tę dyscyplinę, ale nie małe znaczenie ma tutaj na pewno kontakt z przyrodą. Poza tym jest to też pewien sposób walki z żywiołem. Każde zawody to przecież oprócz walki z konkurentami i z samym sobą także spora adrenalina związana z przebijaniem się przez wodę i chwytaniem w żagle wiatru, co wbrew pozorom nie jest łatwe. Dobry start w tej dyscyplinie to podobnie jak w innych związanych bezpośrednio z przyrodą połowa sukcesu. Warunki dla wszystkich są takie same i chodzi o to, żeby umieć przewidzieć, skąd w danym momencie wiatr zawieje.
Żeglarstwo to dla Ciebie sport czy rekreacja?
Dopóki nie zacząłem wyjeżdżać na zawody traktowałem żeglarstwo tylko i wyłącznie jako kolejną formę mojej aktywności turystycznej. Teraz jest to już dla mnie przede wszystkim sport wyczynowy. Odkąd zacząłem poważniej trenować do zawodów żeglarstwo nie sprawia mi już tak wielkiej przyjemności jak kiedyś, ale wiem, że muszę kontynuować to, co zacząłem.
Co więc powinno charakteryzować żeglarza, który chce uprawiać tę dyscyplinę wyczynowo?
Po pierwsze każdy żeglarz musi zdawać sobie sprawę z tego, że w żeglarstwie największe znaczenie ma aspekt psychiczny. Trzeba cały czas być uważnym, skupionym, umieć podejmować właściwe decyzje i reagować na sygnały dawane od natury. W tym sporcie nie można się bać wody, ale trzeba czuć przed nią respekt, bo inaczej może dojść do niebezpiecznych sytuacji. Ja co prawda sam nigdy nie znalazłem się jeszcze takiej sytuacji, podczas każdych zawodów dba się o bezpieczeństwo zawodników, ale do takich incydentów może dojść, jeśli żeglarz będzie się chciał popisać zbyt dużą brawurą... Potrzebna jest też regularność i wytrwałość – do nas do klubu przychodzi mnóstwo osób, zwłaszcza dzieci, którym na początku wszystko się podoba, a potem powoli zaczynają się wykruszać. Przestaje pasować im to, że ćwiczyć trzeba nawet wtedy, gdy temperatura powietrza nie jest wysoka, a woda zimna. Co poza tym? Pod względem fizycznym najważniejsze u żeglarza są mięśnie brzucha i ogólna kondycja.
Czy Świnoujście posiada dobre warunki naturalne do żeglowania?
Świnoujście posiada doskonałe, pokusiłbym się nawet o stwierdzenie, że najlepsze warunki do żeglowania w Polsce. Byłoby dla nas wielkim wstydem, gdyby nasze miasto nie posiadało silnej reprezentacji żeglarskiej, podczas gdy Złocieniec ze swoim jednym akwenem wodnym ma wielu silnych zawodników, podobnie do Torunia, który posiada tylko kawałek rzeki. W porównaniu do klubów w całej Polsce i ich zamożności możemy śmiało powiedzieć, że robimy maksimum tego, na co możemy sobie pozwolić. Wiadomo, że na wszelkie wyjazdy i ulepszanie sprzętu potrzeba pieniędzy.
Posiadasz jakieś dokumenty uprawniające Cię do uprawiania żeglarstwa?
Posiadam stopień żeglarza jachtowego, ale w tej chwili do wyczynowego uprawiania żeglarstwa nie potrzeba żadnych dokumentów. Zmieniło się to zwłaszcza po wejściu Polski do Unii Europejskiej – wszystkie patenty straciły wtedy znaczenie, teoretycznie są ważne, ale ich wartość prawna jest znikoma.
Jak wygląda środowisko żeglarskie w Świnoujściu?
W Świnoujściu funkcjonuje kilka klubów, ale w większości są one klubami prywatnymi, raczej zamkniętymi i dla dorosłych. Publiczny klub żeglarski posiada natomiast Miejski Dom Kultury, ale tam zajęcia ukierunkowane są na rozrywkę i zabawę, a nie na wyniki czysto sportowe. Nasz klub jest chyba jedynym na wyspach klubem finansowanym z budżetu Urzędu Miasta, który stawia na sportowe wychowanie dzieci i młodzieży. W statucie zawarty mamy także drugi cel: zapobieganie patologiom społecznym, narkomanii, alkoholizmowi itp. Cel ten jest realizowany w stopniu zadowalającym w stosunku do posiadanych przez nas środków, które są skromne, ale wykorzystywane do granic możliwości. Osobiście nie czuję się związany ze środowiskiem żeglarskim w żaden sposób, w większości nie znam nawet osób uprawiających ten rodzaj dyscypliny w naszym mieście.
Do jakich zawodów przygotowujesz się teraz?
Najważniejszą imprezą tym roku będą oczywiście Mistrzostwa Polski, ważny jest także Puchar Polski. W miarę możliwości staram się brać udział w jak największej ilości zawodów.
Życzymy powodzenia.