- Nie mogę zmobilizować nikogo, aby ktoś w końcu pomógł mewie. Kilkakrotnie dzwoniłam do Straży Miejskiej, byłam na policji oraz u weterynarza. Jak na razie nikt nie był w stanie pomóc- mówi zdenerwowana pani Róża.
fot. internet
Pani Róża nie może zrozumieć dlaczego nikt nie chce pomóc mewie. Ma nóżki związane żyłką. Coraz ciężej się porusza i kuleje. Ptak przylatuje od dziesięciu dni na dach klatki schodowej bloku przy ulicy Paderewskiego.
- Nie mogę zmobilizować nikogo, aby ktoś w końcu pomógł mewie. Kilkakrotnie dzwoniłam do Straży Miejskiej, byłam na policji oraz u weterynarza. Jak na razie nikt nie był w stanie pomóc- mówi zdenerwowana pani Róża.
Mieszkanka Świnoujścia jest bardzo zdziwiona dlaczego nikt nie jest w stanie pomóc zwierzęciu, które cierpi. - Strażnicy miejscy mówili przez telefon, że nie powiadomią schroniska. Byłam zszokowana tym co usłyszałam. Dlaczego ja mam obserwować to cierpienie? Mogę uratować mewę ale chciałabym żeby ktoś mi w tym pomógł- podsumowuje pani Róża.