Paulina Olsza • Poniedziałek [21.01.2008, 07:50:06] • Świnoujście

Tańczyć każdy może

Tańczyć każdy może

fot. Artur Kubasik

Utalentowany, ambitny i charyzmatyczny, a do tego przystojny i dowcipny. Podczas treningu powiedział młodym świnoujskim tancerzom, że ich najwierniejszym przyjacielem jest parkiet. I wie, co mówi - przez lata spędzone na sali treningowej zdążył już poznać wszelkie rodzaje emocji towarzyszących tańczeniu, jednak nic nie było w stanie przeszkodzić mu w rozwoju swoich umiejętności i talentu. Mamy przyjemność zaprosić Państwa na krótki wywiad z Robertem Kochankiem – jednym z najpopularniejszych polskich tancerzy.

Paulina Olsza: Czy Polska jest wymarzonym krajem dla tancerzy?
Robert Kochanek:
Jeśli wziąć pod uwagę sytuację tancerzy w naszym kraju teraz i kilka lat wcześniej to myślę, że nastąpiła zdecydowana poprawa. Pod jakimkolwiek kątem by na to nie spojrzeć: od strony szkoleniowców, trenerów czy możliwości widać, że w świecie tanecznym miało miejsce otwarcie pewnych granic. Polacy są narodem bardzo roztańczonym i rozśpiewanym, ale bardzo wstydliwym. Taniec powinien sprawiać nam przyjemność i myślę, że wszyscy powinniśmy się w nim nastawić bardziej na zabawę.

P.O.: W czasie treningu używał Pan rosyjskich zwrotów oraz porównań do tamtejszego systemu szkolenia. Na czym one polegają?
R.K.:
Różnice opierają się przede wszystkim na stopniu pracowitości. Na Mistrzostwach Polski staruje około 80 par, podczas gdy na ogólnokrajowych zawodach w Rosji spotkać ich możemy nawet 500 czy 600. Konkurencja jest tam duża, więc żeby się wybić trzeba być naprawdę pracowitym i sumiennym. W Polsce rywalizacja stoi na zdecydowanie niższym poziomie, przez co tancerze są bardziej leniwi. Różnica między nami a naszymi sąsiadami jest także widoczna w sposobie trenowania zawodników. Jeśli rosyjski szkoleniowiec każe coś zrobić tancerzowi, to wiadomo, że musi on to wykonać bez jakiejkolwiek dyskusji. Takie podejście do sprawy połączone z niezwykłym zaangażowaniem samych tancerzy daje niesamowite efekty. W Polsce jest inaczej: słowo muszę jest często zastępowane zwrotem „mogę to zrobić”, a podnoszenie głosu i mocniejsze klepnięcie tancerza jest źle widziane. Poza tym niektórzy chcą nauczyć się tańczyć przez miesiąc, co jest niewykonalne. Zawód tancerza wymaga ciężkiej pracy i wytrwałości.

P.O.: Woli Pan trenować dzieci czy gwiazdy?
R.K.:
I dzieci i gwiazdy to są ci sami ludzie. Różni ich jedynie podejście do tańca – dzieci traktują go jak zabawę, dorośli jako coś, co powinni zrobić i dobrze zaprezentować. Dzieciaki nie zniechęcają się tak łatwo i myślę, że gdyby dorośli przejęli od nich ten entuzjazm to znaleźlibyśmy złoty środek na efektywną naukę tańca.

Tańczyć każdy może

fot. Artur Kubasik


P.O.: Uczył Pan dzisiaj około 30-osobową grupę ze Szkoły Tańca Jantar Anny Zjawińskiej. Jak Pan myśli, ilu z nich jest w stanie dojść do tak wysokiego poziomu technicznego, jaki Pan prezentuje?
R.K.:
Bardzo dużo, jednak chodzi tutaj przede wszystkim o czas. To, że dzisiaj tańczą dobrze nie gwarantuje im tego, że za dwa, trzy czy dziesięć lat będą tańczyć lepiej. Finanse, nauka, rodzice, życie – sukces jest wypadkową wielu czynników. Obserwowałem tu mnóstwo par, które są w stanie wiele osiągnąć, jeśli tylko mocno przyłożą się do tego, co robią. Świetne wyniki wróżę też trenującym u Ani maluchom, u których widać wielki zapał do doskonalenia się.

P.O.: Prowadzi Pan własną szkołę tańca Latin Dance Show. Czy zaobserwował Pan jakąś zmianę w podejściu do tańca ludzi, którzy przychodzą do Pańskiej szkoły?
R.K.:
Program pokazał Polakom, że każdy może się nauczyć tańczyć. Przychodzą do mnie często ludzie, którzy twierdzą, że mają dwie lewe nogi, że słoń nadepnął im na ucho, a ja pytam się: i co z tego? Satysfakcja w tańcu zależy od tego, jak się do niego będzie podchodziło i w jakim stopniu swoją wiedzę o nim będzie nam w stanie przekazać nasz instruktor. Ważna jest też sama atmosfera treningów: nie można non stop pracować w towarzystwie nerwów i krzyku, potrzebne jest czasem małe rozluźnienie, trochę żartów i wygłupów.

Tańczyć każdy może

fot. Artur Kubasik


P.O.: Ciężko jest Panu wygospodarować trochę czasu na przyjazd do Świnoujścia?
R.K.:
Od pewnego czasu moje nazwisko stało się bardzo medialne, z czym wiąże się zwiększona ilość propozycji zawodowych kierowanych w moją stronę. Do Świnoujścia przyjeżdżałem już wcześniej, przez bardzo krótki okres czasu tańczyłem nawet w Jantarze, dlatego mam do tego miejsca sentyment. Poza tym z roku na rok doceniam coraz bardziej to, czego dokonała tutaj Ania Zjawińska – widać jej ogromne zaangażowanie w wyszkolenie swoich podopiecznych i dbałość o ich rozwój.

P.O.: Jakie są Pańskie najbliższe plany zawodowe?
R.K.:
Nie wiem jeszcze, czy będę brał udział w kolejnej edycji „Tańca z Gwiazdami”, ale jedno jest pewne – moje wszelkie dalsze plany są związane z tańcem. W tym czuję się najlepiej, to sprawia mi przyjemność i daje mnóstwo satysfakcji. Od pewnego czasu współpracuję z nową partnerką – Agnieszką Pomorską i myślę, że kolejne miesiące będą też związane z doskonaleniem naszych umiejętności.

P.O.: Dziękuję za wywiad i życzę sukcesów.

Źródło: https://iswinoujscie.pl/artykuly/3463/