„I wystarczy!”-powiedzą jedni.
„Wszak nie o spacer dziś chodzi, a o pamięć.” Dodadzą kolejni zwolennicy przeniesienia zaduszkowego święta do wirtualnego świata. Są wśród nich i tacy nawet, którzy podkreślają, że świat wirtualny ma z zaświatami więcej wspólnego niż wzruszenie człowieka. Prawda?!?
A jednak, podświadomie jakoś nie chcemy dziś by Oni byli dziś samotni. I chcemy powiedzieć im to do ucha, z bardzo bliska w zadumanym pochyleniu nad, czy to pryzmą ziemi, czy kamienną kołdrą wiecznego snu.
Będą nas więc dziś tysiące. Z ogniem nadziei i płomieniem wiary. Nie pomarli tylko śpią. Powiemy sobie jak tłumaczy babcia wnuczkowi, który nie może zrozumieć dlaczego mama nie chce już opowiedzieć mu jego ulubionej bajki.
To nie baśń. Takie rozstanie kosztuje nieraz morze łez. Wpędza w stres, czasem też w nieuleczalną boleść serca. Staramy się uleczyć je w oparach wosku, morzu kwiatów. Najbardziej jednak może pomóc tu chyba co innego. Pośród cmentarnych alejek spotkamy dziś przecież niejedną bratnią duszę; kogoś kto cierpi jak my, a może nawet bardziej…
Dziś jest dzień spotkań. Uśmiech nad grobem nie jest zakazany. Grób przypomni nam przecież niejedną radosną chwilę, uśmiech i doznaną życzliwość. Paradoksalnie może to właśnie dzięki tym, którzy wołają nas z drugiej strony my wciąż, uparcie tak nie chcemy przejść.
Skoro pozostaliśmy nie odmawiajmy Im rozmowy, spotkania. Są także nam potrzebne by lepiej docenić życie. Z całą jego szpetotą i marnością, kruchością i chwilowością warte jest by pozostać z nim w drodze. Także w tej, wąskimi cmentarnymi alejkami.