tvn24.pl • Środa [16.01.2008, 07:19:42] • Polska

70 mln za puste biura poselskie

Prowadzący "Teraz My" pytają, po co w Polsce istnieją biura poselskie, skoro nikt w nich nie urzęduje i dlaczego miałyby dostawać więcej pieniędzy? W siedmiu (na siedem) biurach poselskich, reporterów programu witali tylko mało kompetentni pracownicy. Na biura, w których żadnego posła nie udało się zastać, podatnicy wydali od początku nowej kadencji Sejmu już 210 tysięcy złotych. W budżetu przeznaczono na ten cel prawie 70 mln złotych.

- Nasze biura urzędują zawsze tak jak trzeba i powinni byli państwo przyjść do nas - niemal chórem zakrzyknęli goście programu: Wojciech Olejniczak (LiD), Antoni Mężydło (PO) i Karol Karski (PiS). Tłumaczyli również, że odpowiednio prowadzone biura są w Polsce potrzebne, bo to jedyna możliwość bezpośredniego spotkania posła z wyborcą.

Dziennikarze "Teraz My" odwiedzili biura poselskie Andrzeja Smirnowa z PO, Marka Borowskiego i Marka Balickiego z LiD, Ludwika Dorna (PiS), Janusza Piechocińskiego (PSL), Jarosława Kaczyńskiego i premiera Donalda Tuska. Żadnego posła tam nie zastali, a pracownicy biur odsyłali ich z kwitkiem.

O 2,5 tys. zł więcej na biuro
9 stycznia szefowa Kancelarii Sejmu Wanda Fidelus-Ninkiewicz poinformowała, że posłowie dostaną o 2,5 tys. zł więcej na prowadzenie swoich biur. Każdy poseł otrzymałby wtedy 12 tys. 650 zł na miesięczne wydatki związane z prowadzeniem biura. Wanda Fidelus-Ninkiewicz uzasadniła podwyżkę tym, że w ostatnim czasie wzrosły opłaty, m.in. za czynsz oraz na prąd i telefony.

W poniedziałek senatorowie PO zapowiedzieli jednak, że zgłoszą poprawkę, która wycofa zapisane w budżecie dodatkowe 2,5 tys. zł na prowadzenie biur poselskich. Nie wzbudziło to zadowolenia parlamentarzystów, nawet tych z PO. Część z nich zdążyła już obiecać pracownikom swoich biur podwyżki i teraz będą musieli się z nich wycofać.

A miało być tak pięknie...
Antoni Mężydło podkreślił w "Teraz My", że dodatkowe pieniądze nie zostaną przyznane.

W podobnym tonie wypowiadał się Wojciech Olejniczak twierdząc, że prawidłowo działające biura z kompetentnymi pracownikami są potrzebne. Ogłoszenie podwyżki a następnie jej odwołanie określił jednak, jako populizm.

- Nie będziemy protestować przeciwko odebraniu podwyżki, bo to są populistyczne działania PO. Ile uchwalą, tyle będzie i my nie będziemy się w to mieszać - enigmatycznie mówił poseł LiD.

Karol Karski z kolei tłumaczył się za nieobecnych w biurach poselskich partyjnych kolegów.

- U pana Dorna trwa aktualnie remont a w biurze Jarosława Kaczyńskiego sekretarka zapisuje każdego na konkretne terminy - wyjaśniał nieobecność posłów PiS Karski, ignorując jednocześnie komentarze prowadzących, że owszem sekretarka umawia na konkretne terminy i obiecuje, że oddzwoni, ale nie oddzwania. Karol Karski zaznaczył jednak, że "sprawie biur trzeba się dokładnie przyjrzeć".

Wykreślenie podwyżki nie po raz pierwszy
Dziś posłowie dostają 10 tys. zł na prowadzenie biura. W pierwotnym projekcie budżetu marszałek Ludwik Dorn proponował zwiększenie tej sumy o 3 tys. zł, ale w trakcie prac legislacyjnych posłowie zmniejszyli ją do 2,5 tys. zł.

Plany Platformy to nie pierwsza próba całkowitego wycofania się z podwyżki dla posłów. Już w trakcie opiniowania budżetu przez senacką komisję gospodarki senator Stanisław Kogut domagał się wykreślenia zapisu o przyznaniu dodatkowych pieniędzy. Jego poprawka jednak przepadła.

mkos

Źródło: https://iswinoujscie.pl/artykuly/3417/