iswinoujscie.pl • Sobota [25.10.2014, 08:14:29] • Świnoujście
Czy istniały Polki przeklęte?

fot. Agnieszka Puszcz
Przed kilkoma dniami w księgarniach w całej Polsce pojawiła się najnowsza, trzecia w tym roku, a piętnasta w dorobku książka Jarosława Molendy. Świnoujski pisarz wraca do „polskiej” tematyki po świetnie przyjętych „Tajemnicach polskich grobowców” i bestsellerowej biografii polskiej Mata Hari: „Krystyna Skarbek – królowa podziemia czy zdrajczyni?”.
Właściwie najnowsze opracowanie „Polki przeklęte?” wpisuje się w klimat opowieści o ulubionej agentce Churchilla. Sam autor przyznaje, że w trakcie pisania poprzedniej książki zaczął się zastanawiać, czy tylko nad córką hrabiego Skarbka zaciążyło jakieś fatum. Okazało się, że w XX-wiecznej historii naszego kraju kobiet, które nie miały szczęścia w życiu prywatnym – pomimo sukcesów na gruncie zawodowym – było znacznie więcej. Autor wybrał bohaterki, które dzieliło dużo: wykształcenie, status społeczny i majątkowy, ale połączył dramat.

Józef Piłsudski podczas zwiedzania wyspy Madery, obok Eugenia Lewicka – Narodowe Archiwum Cyfrowe, sygnatura 1-A-127-9( fot. Archiwum
)
I tak mamy opowieść o znakomitej lekarce, której podejście do medycyny wyprzedzało epokę, niestety romans z marszałkiem Piłsudskim zakończył się dla niej tragicznie – oficjalnie popełniła samobójstwo, ale nie wszystkie okoliczności jej śmierci zostały do końca wyjaśnione. Dlaczego nagle opuściła Piłsudskiego, z którym była na Maderze i wróciła sama do Polski? Czy ten romans przeszkadzał bardziej otoczeniu marszałka czy jego żonie, a może samemu Ziukowi (tak nazywali najbliżsi Naczelnego Wodza)?

Marszałek Polski Edward Rydz-Śmigły z żoną Martą Thomas podczas wyborów do Sejmu w 1938 roku – Narodowe Archiwum Cyfrowe, Sygnatura 1-A-927-5( fot. Archiwum
)
Najbardziej chyba wzruszająca jest opowieść o losach Janiny Lewandowskiej, córki Józefa Dowbor-Muśnickiego – dowódcy jednego z nielicznych zrywów narodowych, który zakończył się sukcesem – powstania wielkopolskiego. Zwariowana latorośl generała od najmłodszych lat była „niespokojnym duchem”, uczęszczała do konserwatorium muzycznego, występowała w kabarecie, a jednocześnie oddawała się swojej największej pasji – lataniu. Była też pierwszą Europejką, która skoczyła ze spadochronem z wysokości 5000 m. Gdy wybuchła wojna, trafiła do sowieckiego obozu w Ostaszkowie, a potem w Kozielsku. Rodzina przez kilkadziesiąt lat nie wiedziała, co się z nią stało.
Do dzisiaj wielkie kontrowersje wzbudza żona marszałka Rydza-Śmigłego. Gdy jej mąż schorowany i opluwany niemal przez wszystkich za opuszczenie kraju w 1939 roku umierał w gronie najbliższych przyjaciół w Warszawie, ona w najlepsze cieszyła się śródziemnomorskim słońcem i oddawała hazardowi w kasynie w Monte Carlo. Ba, niektórzy podejrzewali ją o kontakty z handlarzami narkotyków, a wskazywałoby na to jej poćwiartowane ciało rozrzucone w promieniu kilkudziesięciu kilometrów. Czy to miała być przestroga dla innych? Jan Lechoń w prowadzonym za oceanem Dzienniku napisał: „Nie jest to oczywiście przypadek, że tak zacząwszy, tak zginęła”. Co miał na myśli poeta? Marta Rydzowa wiodła życie znaczone dwuznacznościami i skandalami – bardziej obyczajowymi wszakże niż politycznymi. Dlaczego więc po latach niektórzy doszukiwali się w tym morderstwie śladu polityczno-wywiadowczej gry?
To tylko niektóre z bohaterek najnowszej książki Jarosława Molendy, do lektury której zachęcamy, bo nie tylko zdaniem autora” „należy ocalić pamięć autentycznego bohaterstwa i miłości widzianego nie tylko jako podstawowy a zarazem prosty obowiązek wierności Ojczyźnie. Te bohaterki nie zdradzały ani wiadomości wojskowych, ani swoich przekonań. Niejednokrotnie kobiety te wykazywały większą odporność i powściągliwość aniżeli mężczyźni”. Ich życie i działalność skrywa częstokroć tajemnica, czy Zofia Leśniowska, córka generała Sikorskiego zginęła w katastrofie na Gibraltarze, czy gwiazda przedwojennej sceny, Wiera Gran współpracowała z gestapo, czy poznamy wreszcie prawdę, gdzie spoczywa ciało legendarnej „Inki”?
Nie na wszystkie pytania znajdziemy odpowiedź w książce, zresztą nie o rozwikłanie tajemnic chodziło autorowi. Trzeba wszak przyznać, że czyta się „Polki przeklęte?” znakomicie, niektórzy już przyrównują styl Jarosława Molendy do twórczości Sławomira Kopra. Czy tak jest, warto się samemu przekonać, natomiast jedno jest pewne – świnoujski pisarz z książki na książkę jest coraz lepszy, a o jego popularności świadczy obecność na najważniejszych książkowych imprezach targowych, telewizyjne i radiowe wywiady, oraz fakt, że stał się jednym z najpoczytniejszych autorów wydawnictwa BELLONA, które opublikowało „Polki przeklęte?”.