Desperacja prezydenta Żmurkiewicza i magistrackich wizjonerów sięga zenitu. Po 20 latach gadania o budowie tunelu pod Świną zaczyna im świtać w głowach, że z tej gadaniny nic dotąd nie wynikło, nie wynika i raczej nie wyniknie. Po lawinie obietnic składanych przez kandydatów SLD i PO do europarlamentu dotyczących rychłego rozpoczęcia tej inwestycji, wszyscy nabrali wody w usta. Drastycznie spada liczba tych przeżuwających jeszcze tę kiełbasę wyborczą. Podobnie dzieje się z tymi, którzy chcieliby odgrzać tę kiełbasę w listopadowych wyborach samorządowych. Stąd być może ten błagalny apel kierowany na... Berdyczów.
- To już nawet nie jest śmieszne. To jest po prostu żałosne - mówi Zbigniew Pomieczyński, prezes Stowarzyszenia Most dla Świnoujścia. - Nie mają coś szczęścia pomysłodawcy tego światłego dokumentu. Jak się premier Donald Tusk dowiedział, co mu świnoujscy radni szykują, to uciekł do Brukseli. I to na najbliższych kilka lat. Więc nie wiadomo teraz do kogo pisać, bo pani wicepremier Bieńkowska w obawie przed tym apelem też zaczęła nerwowo starać się posadę w jakiegoś komisarza UE. A zatem do kogo teraz zostanie wysłany ten apel?
Idea pisania apeli ma tę przewagę nad budową tunelu, że jest tańsza i łatwiejsza w realizacji. No i pełna teczka takich zapisanych papierów jest znacznie bardziej realna niż mityczny tunel, którego nawet najwięksi entuzjaści nie potrafią sobie wyobrazić. Nie potrafią też policzyć ile ma kosztować, jak długo ma potrwać jego budowa, ale... potrafią organizować przetargi na programy funkcjonalno - użytkowe. Wprawdzie nikt w magistracie, z prezydentem Żmurkiewiczem na czele, nie ma pojęcia skąd wziąć pieniądze na ten program, lecz kto by się tym przejmował. Wywołany do tablicy marszałek województwa też nabrał wody w usta. Wprawdzie kiedyś coś tam w tej sprawie obiecywał, ale to było w ferworze jakiejś kampanii wyborczej i się nie liczy.
- Liczą się natomiast fakty, a te są bezwzględne - mówi Paweł Winiarski, wiceprezes Stowarzyszenia Most dla Świnoujścia. - Zwodzony most średnio wysoki jest dzisiaj jedynym sensownym i realnym rozwiązaniem problemu braku stałej przeprawy drogowej w Świnoujściu. Jest trzy razy tańszy i dwa razy szybszy w budowie niż tunel. Jest znacznie bezpieczniejszy i łatwiejszy w utrzymaniu, a przy stosowanych dzisiaj technologiach jest też całkowicie niezawodny w działaniu. Jak ktoś ma wątpliwości, niech poszuka dowodów wadliwości takiego rozwiązania w setkach portowych miast, w których takie mosty działają od lat. Ale widać, że w tej sprawie nie liczą się dzisiaj fakty, ale polityka.
Rzeczywiście, w sprawie budowy stałej przeprawy drogowej dla Świnoujścia obowiązuje zasada, że: jeśli fakty są inne, tym gorzej dla faktów. Nie ma już żadnych przeszkód dla zastąpienia bezsensownej koncepcji budowy tunelu, koncepcja budowy średnio wysokiego mostu zwodzonego. A jednak zwolenników tunelu nie skłania to do żadnych refleksji. Zamiast uczciwie zasiąść do rachunków, wolą zajmować się wróżeniem z fusów i kolejnymi przedwyborczymi gierkami. Oczywiście tunel znowu staje się ich bardzo ważnym elementem. Zaczynają się też gry i gierki personalne.
- Nie chce mi się już nawet specjalnie z tego tłumaczyć, ale naprawdę nie mam zamiaru rywalizować z panem Żmurkiewiczem o fotel prezydenta miasta - mówi Zbigniew Pomieczyński. - Ale jako Stowarzyszenie nie zostawimy na nim suchej nitki. To ten człowiek od 20 lat robi mieszkańcom miasta wodę z mózgów obiecując im, że już za chwilę zacznie budować tunel pod Świną. Wydał na te mrzonki kilkaset tysięcy publicznych pieniędzy, organizuje tunelowe konkursy i przetargi nie mając do tego prawa, a nawet je łamiąc. Na dodatek usiłuje podważyć zaufanie do naszego Stowarzyszenia różnego rodzaju insynuacjami. Panie Żmurkiewicz! Ma się pan czego bać, choć to nie ja, ale Stowarzyszenie będzie pana straszyć w tej kampanii wyborczej.
Pisanie apeli do premiera, to równie dobry i skuteczny pomysł jak indiańskie tańce wywołujące deszcz. Nie ma takiego rachunku ekonomicznego, który uzasadni budowę tunelu pod Świną. Nie ma też żadnego sprzyjającego klimatu politycznego dla tej inwestycji. Wiara miejskich radnych, autorów tego światłego dokumentu w jego moc sprawczą jest doprawdy godna lepszej sprawy. Nic więc dziwnego, że coraz więcej ludzi w Świnoujściu coraz głośniej się z nich śmieje. Oby nie był to jednak kolejny śmiech przez łzy.
Tunel pod Świną nie powstanie nigdy! Chyba, że wykopią go ci, którzy od dwudziestu lat bredzą o nim przy każdej okazji. Może więc nadchodzący listopad to dobry moment, aby odesłać ich właśnie do tego kopania? Więcej będzie z tego pożytku, niż z zajmowania przez nich miejsc w Radzie Miasta. A może nadszedł też czas żeby przewietrzyć również gabinet prezydenta miasta? Tak jak nadchodzi czas budowy mostu nad Świną. Mostu, który da wreszcie miastu prawdziwą szansę zajęcia należnego mu miejsca wśród najpiękniejszych i najlepszych nadbałtyckich kurortów.
rk