iswinoujscie.pl • Niedziela [21.09.2014, 14:51:19] • Świnoujście

Czytelnik: Nie będę jadł pangi. Nawet „po parysku”

Czytelnik: Nie będę jadł pangi. Nawet „po parysku”

fot. iswinoujscie.pl

Dlaczego u nas nie można na nabrzeżu zrobić, choćby raz w tygodniu, targu rybnego ? - zastanawia się nasz Czytelnik.- Znowu jakiś urzędas zadecydował, co jest dla nas lepsze i stwierdził, że oni zeżrą wszystko, świeże ryby im nie potrzebne?

Przyznam się , że odkąd pamiętam, nie byłem smakoszem ryb - pisze nasz Czytelnik o pseudonimie Yankes. - Jednak po przyjeździe do Świnoujścia, zmieniły się moje kulinarne gusta. Dorsz smażony, czy wędzony, śledź, czy inna szprota zaistniały na dobre w moim domowym menu.

Mieszkamy w morskim mieście, więc dostęp do rybki powinien być łatwy i nieograniczony. Tymczasem jak wygląda nasz rynek pod względem tychże frykasów ? Dwa sklepy rybne, jeden bar rybny oraz w sezonie na promenadzie smażalnie, gdzie olej nie zawsze jest pierwszej jakości. W sklepach spożywczych można kupic rybę mrożoną wraz z powszechnie nam obecnie królującą pangą. Jedna ze świnoujskich restauracji posunęła się dalej, oferuje gościom rybkę pt. „Panga po Parysku”.

Danie „Po Parysku” brzmi tak po europejsku ,wzniośle i nowocześnie - czytamy dalej w liście. - Można by sądzić, że jest wykonane według wzorcu najlepszych paryskich restauracji. Zapewniam jednak wszystkich, że w Paryżu na pewno nikt nie serwuje tej wątpliwej jakości ryby. W Paryżu je się ślimaki, homary, krewetki, nawet żaby, ale ryby hodowanej na śmieciach, raczej się nie spotka. Nikt tam nie jada „Śmieci po Parysku”. Niestety, w naszym pięknym morskim grodzie preferuje się brudne ryby importowane z Chin. Czy my Polacy naprawdę jesteśmy gorszą nacją, że dla nas to tylko śmieci, kiedy pod bokiem mamy ławice śledzi i dorszy?

Dlaczego u nas nie można na nabrzeżu zrobić, choćby raz w tygodniu, targu rybnego ? Znowu jakiś urzędas zadecydował, co jest dla nas lepsze i stwierdził, że oni zeżrą wszystko, świeże ryby im nie potrzebne? - zastanawia się Yankes.- Nie będę jadł pangi i namawiam do tego wszystkich smakoszy ryb. Jedzmy to co zdrowe, jedzmy nasze dorsze. Nie ma takiej potrzeby, aby importować ryby z Chin, mamy własne. Dlaczego Chinczycy mają się bogacić naszym kosztem i kosztem naszego zdrowia?

Jak rybny problem wygląda w dalekiej Ameryce i to nie tylko w miastach portowych ? Panga pokazała się na krόtko w sieci „ Wallmart” i „ K-Mart”. Szybko jednak zniknęła z pόłek i to nie dlatego, że był na nią taki popyt - czytamy dalej w liście. - Jak można by to zmienić u nas ? Trzeba brać przykład z tego co dobre.
Za oceanem istnieje sieć restauracji „Long John Silver”. Jedzenie napewno lepsze i zdrowsze niż w McDonald czy Burger King, a i cena nie powala na kolana. Na smażoną rybkę zjeżdżają się cale rodziny, a w porze lunchu cale biura. Interes kwitnie bez chinskiej pangi. Dla bardziej wybrednych są restauracje „ Red Lobster”, gdzie dania podaje kelner, a podstawą tych dań są ryby i owoce morza pod każdą postacią.

Na całym świecie, we wszystkich morskich miastach, ryba jest podstawowym daniem tamtejszych restauracji - pisze Yankes. - Kucharze wczesnym rankiem biegną na targowiska rybne, gdzie można zaopatrzyć się w najświeższy produkt, prosto od rybaka. Podejrzewam, że nasi rybacy chętnie sprzedali by na takim targu część swoich połowów. Wtedy słynna już reklama telewizyjna „ Świeża rybka” firmy Lisner, będzie miała bardziej polski akcent. Ja sam z przyjemnością wybrałbym się na taki targ i kupił świeżą rybę, wtedy rybak byłby zadowolony, a ja zdrowy i najedzony. A wnukom bym prawił, że ze wszystkich słodyczy najbardziej lubię śledzie.

Źródło: https://iswinoujscie.pl/artykuly/33317/