iswinoujscie.pl • Sobota [05.01.2008, 01:46:58] • Świnoujście
Połączenie promowe
Karsibór przerwane!!!
„PROM W OKOWACH”

fot. Sławomir Ryfczyński
Prawdopodobnie do rana potrwa przerwa w pracy przeprawy promowej Karsibór. Kursowanie dyżurnego promu uniemożliwia spływający Kanałem Piastowskim lód. Dyspozytor Żeglugi Świnoujskiej jest bezradny, bo Urząd Morski nie zatroszczył się o udrożnienie drogi wodnej.
Wszystko zaczęło się w piątek o 21.00. Dyżurny „Karsibór” odbił od przystani po stronie miasta i po kilku minutach rejsu wbił się w spływający od strony Zalewu lód. Prom nie zdołał pokonać przeszkody. Po kilkunastu minutach „walki” kapitan postanowił nie ryzykować dalszego rejsu i wrócić do przystani. Nie mógł postąpić inaczej. Ryzyko było zbyt duże, a na pokładzie znajdowało się w tym momencie 11 samochodów, w tym cysterna. Okazało się, że nawet wyrwanie się z wielkiej tafli lodowej, w jaką wbił się prom nie było łatwym zadaniem. Po półgodzinnych zmaganiach „Karsibór” powrócił do bezpiecznego nabrzeża. Poinformowany o zdarzeniu dyspozytor Żeglugi Świnoujskiej próbował zorganizować awaryjne odlodzenie toru wodnego w rejonie przeprawy. Na próżno.

Tej nocy los promu i załogi był w rękach kapitana Krzysztofa Niewiarowskiego, mógł liczyć... tylko na siebie.( fot. Sławomir Ryfczyński
)
Okazało się przy okazji, że do takiej awaryjnej sytuacji nie jest przygotowany ani port ani Urząd Morski, który teoretycznie odpowiada za drożność szlaku wodnego.Żegluga Świnoujska mogłaby teoretycznie zwrócić się do któregoś z właścicieli holowników, aby udrożnił kanał w rejonie przeprawy jednak dyrekcja ŻŚ zdaje sobie sprawę, że przy „napiętym budżecie” takie nieoczekiwane wydatki mogą poważnie odbić się na bilansie armatora. Koszt kilkugodzinnej, nocnej pracy holownika może przekroczyć nawet 15 tysięcy zł. W tej sytuacji zdecydowano się czekać na „naturalną” poprawę sytuacji. Kapitan Krzysztof Niewiarowski liczy, że lód w końcu ruszy. Póki, co maszyna jednostki pracuje bezustannie, a śruba kruszy lód wokół jednostki. Na nieszczęście, ruch na torze wodnym jest dziś minimalny. Gdyby przepływało tędy więcej statków prawdopodobnie wzruszyłyby lody. Dlatego z nadzieją załoga promu czekała na przejście statku „Fast Catrin” płynącego do Szczecina. Lód rozstąpił się jednak tylko na chwilę. Kolejna jednostka, z którą „uwięziona” załoga wiąże nadzieję przejdzie torem wodnym po północy. Potem przyjdzie liczyć na siły przyrody.

Andrzej Nowicki - kierowca. To zdjęcie zrobiliśmy po północy i nic nie zapowiadało że odjedzie.( fot. Sławomir Ryfczyński
)
Na szczęśliwe ustąpienie lodów czeka od 21 także kierowca dużej cysterny Orlen Team. Andrzej Nowicki nie martwi się o nocleg. Kabina wozu jest dość obszerna. Kłopot może być jednak rano gdyby patrol Policji zażądał okazania tachografu. Urządzenie rejestrujące czas pracy kierowcy może wykazać przekroczenie normy i wtedy musi 9 godzin odpocząć a to tylko droga do Szczecina.
-Aby nie narobić sobie kłopotu najprawdopodobniej zatrzymam się gdzieś w trasie na dłużej.” mówi p. Andrzej. „Mam nadzieję, że w firmie uwierzą, co tu się naprawdę stało jak nie dotrę do bazy na czas.” – dodaje i cieszy się, że jego zdjęcie ukaże się na portalu internetowym. „To może jednak uwierzą!” – mówi żegnając się i… odbiera telefon od żony. Jej także musi tłumaczyć, co to znaczy przeprawa promowa.
Kłopoty „Karsibora” udowodniły, że w przyszłości może dojść do prawdziwego zakorkowania portu w Świnoujściu. Potrzeba tylko trochę ostrzejszej zimy i paraliż gotowy. Do takiej awaryjnej sytuacji nie jest przygotowany Urząd Morski. Wieczorem w kapitanacie portu nie ma osoby władnej zarządzić jakąkolwiek akcję. To musi się zmienić, mówią marynarze i trudno nie przyznać im racji.