Trudno się nie odzywać w sprawie MSR, bo codziennie dzieje się nowe - pisze nasz Czytelnik.- Najpierw podkreślę, że jestem (raczej już byłym) podwykonawcą stoczni, który próbował przeżyć w tej kooperacji. Jestem stoczniowcem od zawsze i wiele lat z przerwami współpracowałem z MSR Świnoujście, ale tak źle i z pogwałceniem wszelkich zasad nie było nigdy. Kłamstwa, naciąganie, wyłudzanie usług – oto dzisiejsza rzeczywistość. Władze twierdzą, że małe poślizgi w płatnościach dla firm mają rzadko miejsce – to oczywista nieprawda, bo 60 dniowe faktury są przeterminowane już o miesiąc. Dla drobnych usługodawców to zabójstwo, bo ZUS i US nie zna litości, a pracownicy muszą żyć, bo jak tu okradać z pracy kilku zatrudnionych ludzi?!
Właśnie ze stoczni odszedł statek z dużym zakresem robót – dlaczego? Bo nie miał go kto zrobić!- czytamy dalej w liście - Podwykonawcy nie mają zapłacone za roboty, więc szukają (i znajdują) inne prace, żeby utrzymać się na powierzchni. K...ca pracowników stoczni sięga zenitu, bo to godzi w podstawy również ich bytu – czują to, co my. Słuchajcie – na naszych oczach dzieje się to, o czym czytaliśmy w prasie ogólnopolskiej, roz……. się rentowny do jesieni zakład, załatwiony jakąś polityczną (chyba) gównianą intrygą. Poszkodowane jest tylko nasze miasto i pracujący tu mieszkańcy. Trudno uwierzyć, że to dzieje się już (jak apokalipsa u Miłosza w „Piosence o końcu świata”), a wszystko wokoło trwa udając, że nie ma powodów do niepokoju.
Oto kolejna zajawka procesu unicestwiania i, uwierzcie mi, nie jestem zawiedzionym zrzędą, ani krezusem, który doił MSR z kasy. Sam się dziwię, że tak szkoda mi tego zakładu, bo o...a już wszystkich. Cały czas wolę powoli dziubać w Polsce, bo chcę tu spokojnie żyć, ale już się k….. więcej nie da! W gruncie rzeczy chwała Bogu za Unię Europejską - kończy swój list nasz Czytelnik.
O odniesienie się do tej wypowiedzi poprosiliśmy Lesława Hnata, prezesa MSR "GRyfia". Czekamy na odpowiedź.