Dzwoniliśmy anonimowo do pewnych instytucji. Powiedzieli , że wyślą pielęgniarkę, a skończyło się na wywieszeniu w przedszkolu kartki z informacją dla rodziców, żeby sprawdzali dzieciom głowy – pisała o przedszkolu nr 10 nasza Czytelniczka.
Kobieta jest w rozpaczy, bo jej córka już po raz trzeci przyniosła z przedszkola wszy.
Proszę o interwencję, bo szanowana Pani dyrektor nic sobie z tego nie robi - pisała Czytelniczka.- Chciałabym jeszcze dodać, że w tym przedszkolu mydło dla dzieci jest takie samo jak w hotelach do dezynfekcji rąk . Bardzo wysusza. A to przecież małe dzieci. Moje dziecko i jeszcze czworo innych dzieci z grupy mają strasznie poranione ręce ,aż zdecydowaliśmy kupić własne prywatne mydło .
Po wstrząsającym liście od mamy dziewczynki głos zabrała dyrektor przedszkola Anna Dul.
Stanowczo zaprzeczam tym doniesieniom - pisze do nas dyrektor. - Oficjalnie od ponad pół roku rodzice nie zgłaszali przypadków wszy u dzieci. Jeśli wcześniej zdarzały się wszy, to były to wyłącznie pojedyncze przypadki. Zapewniam, że przedszkole w pełni jest zabezpieczone pod względem higieny i czystości. Posiadamy udokumentowane pozytywne oceny Sanepidu. Standardowo w zakresie profilaktyki informujemy rodziców o konieczności sprawdzania włosów dzieci. Pomawianie przedszkola o panującą w nim wszawicę jest bezzasadne.
Dyrektor odniosła się też do stosowanego w przedszkolu mydła.
Mydło posiada stosowne atesty i jest w pełni bezpieczne dla dzieci - zapewnia.- Nie mamy sobie nic do zarzucenia.