Być może chłopcy siedzący w aucie postanowili przedświątecznie opłukać podwozie auta – z ironią, ale też nie kryjąc zdziwienia, pisał do nas w grudniu pan Artur.
Nasz Czytelnik miał okazję widzieć, jak auto przemknęło przez całą plażę. I… wjechało do Bałtyku.
Było to dość niebezpieczne- pisał pan Artur.
Na potwierdzenie swoich słów nasz Czytelnik zrobił jeszcze zdjęcia. Sprawą zajął się Urząd Morski w Szczecinie. Wygląda jednak na to, że na razie… utknęła.
- Cały czas czekamy na informacje z policji - informuje Ewa Wieczorek, naczelnik biura dyrektora i rzecznik prasowy Urzędu Morskiego w Szczecinie. - Po ustaleniu danych właściciela chcemy również przesłuchać świadka. Postępowanie administracyjne powinno zakończyć się wydaniem decyzji administracyjnej – w takim przypadkach kara może wynieść od kilkuset złotych wzwyż.
Rzeczniczka przyznaje, że podobne spraw, gdzie można porozmawiać ze świadkami zdarzeń, to rzadkość.
- Trzeba też podkreślić, że skończył się już sezon, kiedy to zatrudniamy dodatkowych strażników wydmowo-leśnych, i nasze możliwości patrolowania plaż są nieco mniejsze - dodaje Ewa Wieczorek - choć, oczywiście patrole odbywają się, tylko z mniejszą częstotliwością.