Nasza Czytelniczka od trzech miesięcy samotnie wychowuje dwóch synów. W domu trzyma też 8-miesięcznego psa- mieszańca amstaffa i owczarka. Zwierzę dwukrotnie bez powodu zaatakowało młodszego syna kobiety. Rzuciło się też na starszego. Kobieta postanowiła więc pozbyć się nieprzewidywalnego psa. Pomocy szukała w Schronisku dla bezdomnych zwierząt.
Starałam się, by pani w schronisku go zabrała – pisze nasza Czytelniczka.- Odmówiła. Ja jako samotna zdesperowana matka następnego dnia wieczorem przywiązałam psa pod schroniskiem z nadzieją, że się nim zaopiekują i zrozumieją mój strach. Nie chciałam i nie mam zamiaru zrobić mu krzywdy- pokochałam tego psa, lecz życie moich dzieci jest ważniejsze. Pani kierowniczka schroniska przywiozła mi psa z powrotem puszczając go na moich oczach luzem. Pies rzucił się na przechodniów. Robiła mi zdjęcia bezprawnie. Szybko pojechałam na komendę zgłosić całe zajście mówiąc prawdę o porzuceniu psa przeze mnie pod schroniskiem. Jako matka boję się o bezpieczeństwo moich dzieci i swoje, gdyż pies już raz zaatakował sąsiadkę i złamał jej rękę. Pierwsze koszta poniosłam , choć nieistotne. Pies jest agresywny i jestem zmuszona dla naszego dobra się go pozbyć. Pies jest młody i wierzę, że znajdzie takiego właściciela, który go ułoży. Ja nie jestem wstanie. Zwierzę nadaje się do pilnowania i stróżowania posesji. Biorąc go nie byłam świadoma, co z niego wyrośnie. Pies potrzebuje silnej męskiej ręki a u mnie tego nie znajdzie. Jestem oburzona a wręcz okropnie zła na panią kierownik schroniska, że nie była wstanie mi pomóc. Czy musi dojść do tragedii by mnie zrozumiano? Nadszedł weekend, a pies jest faszerowany tabletkami uspokajającymi, bym mogła spać. Muszę czekać do poniedziałku , bo w weekendy powiatowy inspektorat weterynaryjny nie pracuje. Wiem, że na tą panią kierownik są liczne skargi – pisze o kierownik schroniska Czytelniczka- i nikt z tym nic nie robi- dziwne. Widziała na własne oczy moje pogryzione dzieci, ale ją to nie razi. Tak naprawdę zastanawiam się, jak ona opiekuje się tymi zwierzętami. Mam cichą nadzieję, że jest dla nich czuła i wyrozumiała, bo ludzka krzywda ją nie obchodzi, a sytuacja, gdzie mi odwiozła psa pod dom, przechodzi ludzkie pojęcie ( jej zachowanie typowej frustratki bez wychowania a wręcz rzuciła się z rękoma). Ludzie proszę pomóżcie mnie i tym zwierzętom w schronisku, bo do takiej sytuacji może dojść jeszcze nie raz. Policja nie jest tu w stanie pomóc, ja rozumiem, ale na co płacimy podatki? Część z tego idzie na schronisko ( miejskie). Proszę wszystkich Czytelników i mieszkańców o pomoc. Każdego z nas może to spotkać.
O odniesienie się do słów Czytelniczki poprosiliśmy Alinę Celniak, kierownik Schroniska dla bezdomnych zwierząt. Oto, co nam napisała:
„Art. 6 ust. 1a ustawy "O ochronie zwierząt": Zabrania się znęcania nad zwierzętami.
Art. 6 ust. 2 pkt. 11 ustawy "O ochronie zwierząt": Przez znęcanie się nad zwierzętami należy rozumieć zadawanie albo świadome dopuszczanie do zadawania bólu lub cierpień, a w szczególności:
- porzucanie zwierzęcia, a w szczególności psa lub kota, przez właściciela bądź przez inną osobę, pod której opieką zwierzę pozostaje.
Art. 35 ust. 1, 1a : Kto zabija, uśmierca zwierzę albo dokonuje uboju zwierzęcia z naruszeniem przepisów art. 6 ust. 1, art. 33 lub art. 34 ust. 1–4 podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2. Tej samej karze podlega ten, kto znęca się nad zwierzęciem.
Jak wynika z powyższych artykułów ustawy "O ochronie zwierząt" właścicielka dopuściła się przestępstwa polegającego na porzuceniu własnego psa pod bramą schroniska – pisze Alina Celniak.- W związku z tym, ZTPZ skieruje na Policję zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez właścicielkę psa. Na właścicielce spoczywa obowiązek opieki nad psem. Jeśli nie może lub nie chce się nim dłużej opiekować, musi mu zapewnić nowy dom. Nie może się natomiast zrzec praw do opieki nad psem. Schronisko jest instytucją zapewniającą opiekę zwierzętom bezdomnym, tj. takim które nie posiadają właściciela/opiekuna. Zapewniamy pomoc w poszukiwaniu nowych domów dla niechcianych zwierząt posiadających właścicieli poprzez ogłoszenia na stronie internetowej schroniska. Schronisko udzieliło tej formy pomocy właścicielce psa. Jeśli chodzi o argumenty właścicielki psa to ich słuszność oceni Sąd.
Robert Karelus, rzecznik prezydenta nie chce odnosić się i komentować opisanego zachowania kierowniczki schroniska. Jak nas poinformował, zostanie to przekazane powołanemu przez prezydenta zespołowi, który zajmuje się kompleksową kontrolą placówki i nieprawidłowościami opisanymi w petycji oraz piśmie Powiatowego Lekarza Weterynarii.
- Natomiast myślę, że na większość zarzutów odpowiedziała sobie sama właścicielka psa, którą w pewien sposób rozumiem – przyznaje rzecznik.- Jestem ogromnym zwolennikiem wychowywania dzieci wraz ze zwierzętami, ponieważ rozwija to wiele pozytywnych cech, takich jak empatia czy opiekuńczość. W tym przypadku jednak, będąc matką małych dzieci , nie powinno się kupować psa będącego mieszańcem ras, o których wiemy, że są agresywne. Schronisko naprawdę nie jest od tego, aby przyjmować psa lub inne zwierzę od każdego , komu jest ono już niepotrzebne lub kiedy się nim znudzono. W Świnoujściu mamy tylko oficjalnie elektronicznie oznakowanych 4,5 tysiąca psów. Co byłoby, gdyby nagle znudziły się one swoim właścicielom i zostały podobnie jak w tym przypadku podrzucone pod schronisko? Ten pies nie jest bezdomny, posiada swoją właścicielkę, która nabyła go świadomie! Fakt , że pies stał się agresywny, nie upoważnia do podrzucania go schronisku. A może trzeba było to zrobić bardziej oficjalnie, poradzić się fachowca. Są fora internetowe zajmujące się podobnymi sprawami. Biorąc psa czy inne zwierzę na wychowanie musimy pamiętać, że jest to żywe, czujące , spragnione serca stworzenie. W naszym mieście znajdujemy nie tylko porzucone psy i koty, ale także króliki, papugi, a ostatnio na ulicy Matejki nawet ... iguanę. Jak Pani podkreśla- zwraca się do naszej Czytelniczki Robert Karelus- pies jest agresywny w stosunku do ludzi, w tym przede wszystkim dzieci. Powinien być więc poddany fachowej obserwacji. Zgodnie z prawem, pies poddany obserwacji musi być przyprowadzany do przychodni na smyczy i w kagańcu przez opiekuna. Wszelkie zmiany zachowania psa odbiegające od normy muszą być niezwłocznie zgłoszone lekarzowi prowadzącemu obserwację. Zwierzę w trakcie obserwacji nie może być leczone przez innego lekarza. Nie wolno takiego zwierzęcia sprzedać, nie mówiąc już o domowej eutanazji. Nie może zostać oddany w posiadanie innej osoby, nie powinno też zaginąć lub być podrzucone. Życzę Czytelniczce , aby dzięki chociażby mediom, zwierzę znalazło nowego właściciela, który nim się zaopiekuje.